Odpad mi kawałek rączki!

ŁK: „Odpadł mi kawałek rączki!
Matka z niedowierzaniem patrzy na trzyipółlatkę. Szybka analiza sytuacji. Krew nie tryska.
ŁK; „Nie mam kawałka rączki” – powtarza ze łzami w oczach dziewczynka.
M: „A gdzie masz kawałek rączki?
ŁK: „Zgubił się, tam” – pokazuje dziewczyna, a łzy w oczach coraz większe
M: „Pokaż rączkę” – prosi Matka i już wie, że to tylko niewielki ubytek. „Psik, psik” i plasterek załatwiają sprawę.
Pojawia się nawet cień uśmiechu, bo plasterek fioletowy.

Kilka dni później ŁK ogląda uważnie swoją łapkę. „O! Mam już nowy kawałek!” pokazuje ślad po skaleczeniu. „Jak Pan Jezus!” dodaje…

Tydzień "D" i "Y"

Czas szybko mija. W minionym tygodniu zajmowaliśmy się głoskami „D” oraz „Y”. Ponieważ jest to dla Dzieci przypomnienie i utrwalenie wiadomości z poprzedniego roku, więc zbytnio nie skupialiśmy się na podstawach. 
Poniedziałek: Poznajemy głowne prawdy wiary: Sakramenty święte. Przypomnieliśmy sobie także głoski na tydzień i Dzieciaki pracowały z ćwiczeniami.
Wtorek: Bóg stworzył anioły, Basieńka uzupełniała zeszyt ćwiczeń, a młodsze Dzieci zajęły się kolorowaniem obrazków. Benio zaś zajął się robieniem bałaganu…
W dalszej części dnia Barbórcia ćwiczyła czytanie z Elementarza Falskiego, a później spontanicznie wypłynął nam temat myślistwa, kto to jest myśliwy. Sporo czasu Dzieciaczki spędziły na kolanach u Dziadka, który przez resztę dnia czytał im różne książki i opowieści.
Środa: Dodawanie i odejmowanie w zakresie 10 – praca z zeszytem ćwiczeń oraz mówiliśmy o systemie dziesiętnym, praca z materiałem Montessori.
We czwartek gościliśmy Anię i Stasia oraz ich Mamę – Kosika. Serdecznie dziękuję Wam za tę wizytę. Jak już pisałam Kosikowi, miałam obawy co do naszego spotkania i starałam się wymyślić coś co będziemy mogli zrobić wspólnie. Pracowaliśmy więc z książką. Na warsztat wzięliśmy opowiadanie „Jak nasza Mama ratowała dzwonnicę” z książki Joanny Papuzińskiej „Nasza Mama Czarodziejka”. Po lekturze było przedstawienie. Filmik oczywiście pojawi się na blogu i może nawet nie trzeba będzie na niego czekać pół roku 😉 Później Dziewczynki robiły zadania dotyczące lektury. W tak zwanym międzyczasie, gdy Mamy zajęte były wyczarowywaniem obiadu, Dzieciaczki oglądały Magic English. A po obiedzie nadszedł czas na eksperymenty tym razem tematem była dioda. Chłopcy kiedy nie uczestniczyli w szkole umysłem uczestniczyli fizycznie i główny ciężar swojego zaangażowania przenieśli na socjalizację. Jeszcze raz dziękujemy za wizytę i mamy nadzieję na więcej.
W piątek Basieńka robiła sprawdziany z Zeszytów Ćwiczeń. Część matematyczna poszła jej szybko i nie sprawiła trudności. ale za to część polonistyczna kosztowała ją dużo wysiłku. W nagrodę mogła uzupełnić zeszyt do matematyki i porysować. Młodsze Dzieci uzupełniały swoje zeszyty ćwiczeń, bawiły się liczmanami i kolorowały obrazki. A także bardzo ładnie pomogły posprzątać cały dom na nadchodzący weekend.

"M" jak motyle

Ciekawy pomysł na motyla z kredek świecowych można znaleźć tutaj. Fajne są również ceramiczne motyle. Miłe zajęcie dla przedszkolaków i nieco starszych dzieci lubiących prace plastyczne.

Tydzień "P"

Tak naturalnie nam wyszło po tragedii pod Smoleńskiem, by mówić o Polsce i patriotyzmie. Z dużym zainteresowaniem Dzieciaczki, zwłaszcza Basia poznawała historię naszej Ojczyzny. Po części to zasługa ciekawej książki, którą kupiłam jakiś czas temu.  Mam jednak osobiście problem z ‚nową historią’, z tychże nowych podręczników. Otóż Autorzy, z resztą nie tylko J. J. Szarakowie ale także inni, gdy przychodzi do opisywania historii  między 1945 – 1989 rokiem nagle tracą obiektywizm. Ciężko mi jakoś uczyć Dzieci, że ich pradziadkowie i dziadek, którzy walczyli o wolną i niepodległą Polskę, to kanalie, szubrawcy i przestępcy, bo z różnych przyczyn walczyli jako żołnierze Armii Ludowej. Sorry, za bardzo ich kocham i nie zmienią tego posługujące się ‚językiem nienawiści’ autorytety promujące ‚nową historię’.Nie można przeginać w żadną stronę. Może kiedyś z czasem ludzie to zrozumieją? I znów cieszę się, że podjęliśmy decyzję o ED, ponieważ nie grozi nam, że pewnego dnia Dzieci po powrocie ze szkoły rzucą w twarz swoim Dziadkom „Czy wy jesteście przestępcami?” I oby to tylko było w formie pytającej… 
Ale wracając do tematu.
Jasia najbardziej zaciekawiły filmy z różnymi turniejami rycerskimi, sporo ich jest na YouTubie. I wszyscy zapamiętali postać Zawiszy Czarnego oraz Bit
Mogę jednak powiedzieć, że Dzieciaki przygotowują wieczór patriotyczny. Będą śpiewać Hymn Narodowy oraz recytować wiersze patriotyczne.
W tygodniu „P” dowiedzieliśmy się także o erupcji wulkanu Eyjafjallajökull i Dzieci postanowiły dowiedzieć się czegoś więcej o wulkanach, a także namalowały erupcje wulkanu. Można także przygotować fajny, widowiskowy eksperyment. Możecie zobaczyć jak to wygląda na YouTubie

Tydzień "W"

Dawno nie pisałam. Będę pomału nadrabiać zaległości, więc spodziewać się możecie większej ilości postów w ciągu najbliższych kilku dni. 
W tym tygodniu jesteśmy na „w”. Cały tydzień zdominowały wyjazdy oraz wycieczki. I tak w poniedziałek po szkole wybraliśmy się do ogrodu botanicznego w Powsinie. Ależ pięknie! Magnolie kwitną i różaneczniki zaczynają i tulipany. Fajnie było. Dziś natomiast pojechaliśmy do ZOO. Sporo ludzi, głównie wycieczek szkolnych oraz przedszkolnych. Akwarium niestety zamknięte i małpy nie wszystkie były, ale za to otwarta jest nowa hipopotamiarnia oraz akwarium z rekinami. Wybierzcie się koniecznie. Dzieciakom podobały sie różne rzeczy. Jańciowi małpy, Jadzi wszystko, a Basi węże, a Błażejkowi plac zabaw i piaskownica, choć zwierzątkami również był bardzo zainteresowany. 
Nauka głoski idzie Dzieciakom, głownie Basi spokojnie w swoim rytmie. Rozpoznaje głoskę w tekście pisanym oraz mówionym. Eksperymentów z racji wyjazdów nie udało nam się w tym tygodniu zrobić, trudno. Matematycznie było o wielokątach. A jutro zobaczymy co zdołamy zrobić. Pewnie sobie pogadamy o wycieczkach. Generalnie jakoś szybko nam tydzień minął. 

Tydzień "J" cd

Środa – dzień zabaw z matematyką. Tym razem zaproponowałam Dzieciakom  różnego rodzaju zadania logiczno-matematyczne. Ależ byli znudzeni… Zresztą tu widać to bardzo ładnie. Nieprędko powtórzę robienie zadań przy stole.

Czwartek – po środowych zmaganiach z naukami ścisłymi przyszedł dzień wytchnienia. Praca z książką. Tym razem wróciliśmy do wierszy Brzechwy i z bogatego zbiorku wybraliśmy „Jajko”. Dzieciaczki dość dobrze zapamiętują już treść przeczytanego utworu i opowiadają o nim. Po krótkiej rozmowie, wyciągnęłam nasze kreatywne pudełko i zabraliśmy się za przygotowanie bohaterów „Jajka”. Po obiedzie zaś czekała na Dzieci niespodzianka. Mogli przygotować przedstawienie. Pomysł został przyjęty entuzjastycznie.

Piątek: Uroczystość Świętego Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny. Mieliśmy piękne plany. Życie weryfikuje plany 🙂 Udało się nam zrobić kolejnego lapbooka i jedliśmy zeppole, jak kto woli pączki z dziurką (oponki). Św. Józefowi wiecznie będę dziękować za dobrego Męża oraz za to, że mnie uratował przed upadkiem z krzesła mimo, że juz czułam jak lecę…

Tydzień "J"

Weekend szybko minął i od poniedziałku domowe przedszkole znów pracowało. Tym razem Dzieciaczki poznają „J”. Hm… Musze przyznać, że miałam trochę problemów z wymyśleniem różnego rodzaju „aktywności” rozpoczynających się na głoskę „j”.
Poniedziałek: Po modlitwie i rozgrzewce Dziatwa jak co poniedziałek zapoznawała się z nową ‚literką’. Opisywali ilustrację, dotykali literek oraz kolorowali duże „J”. Tym razem nie techniką window color, ale dla odmiany brokatem w żelu. Bardzo fajna rzecz i nie sypie się tak jak tradycyjny brokat w słoiczku. Gdy chłopcy poszli na spacer z Dziadkiem, Dziewczynki oglądały Wędrówki z Jaskiniowcami. Po filmie Basia zajęła się składaniem origami.
Wtorek: Tu się nakombinowałam najbardziej, bo jakiż eksperyment prosty dla przedszkolaków i dający się wykonać w domu  można wymyślić na „j”. Doświadczenia z prądem odpadły z braku dostępnych materiałów, ale na szczęście mieliśmy w domu sól oraz mąkę, a także jodynę 🙂 Głównym „bohaterem” dnia dzisiejszego stal się jod – pierwiastek chemiczny o charakterystycznym zapachu i pewnych właściwościach, które miał wykazać eksperyment. 
Doświadczenie pierwsze polegało na wąchaniu soli. Mam idealną sól do tego celu, jest tak bogata w jod, że aż folia była lekko żółta, nie mówiąc o zapachu magazynu chemicznego jaki wydziela się przy każdym otwarciu słoiczka. 🙂
Doświadczenie drugie: 
Potrzebne były mąka, woda ciepła oraz zimna, jodyna [wodny r-r] talerzyk, szklanka  łyżka oraz pipeta bądź zakraplacz.
Przygotowanie: Łyżkę stołową mąki mieszamy z zimną wodą. Wody należy użyć niewiele tak tylko, żeby mieć w miarę jednolitą konsystencję mieszaniny. Następnie dolewamy gorącej wody. [U nas wyszło pół szklanki  mieszaniny i to była spora ilość.] Odstawiamy mieszaninę do ostygnięcia. Gdy ostygnie wykładamy łyżkę na talerzyk i wkraplamy jodynę. Całość zabarwi się na niebiesko. Zawdzięczamy to skrobi zawartej w mące oraz temu, że za pomocą jodu można ja wykryć.
chciałam również wyjść na przeciw zainteresowaniom Basi i poszukać jakiś schematów origami na rozpoczynających się na „j” i chyba dość nieuważnie to robiłam, ponieważ nic nie znalazłam. Nauka jednak w las nie poszła, do książek zasiadła Basia i znalazła jeża oraz jaskółkę 🙂

Tydzień "G"

Poniedziałek: W tym tygodniu Dziatwa będzie poznawać głoskę „g”. Zaczęliśmy spokojnie. Od obejrzenia literek oraz opisu ilustracji. Okazało się, że głoska „g” może znajdować się na początku, w środku a także na końcu wyrazów. Następnie, jak to już mamy w zwyczaju, Dziewczynki oraz Janek wykonywali swoje obrazki farbkami do malowania na szkle. [Rety! Gdzie znajdę miejsce do ich umieszczenia?!] Kiedy kontury schły, czytałam Dzieciaczkom wiersze. Pierwszy Jana Brzechwy pt. „Grzyby” oraz Juliana Tuwima „Idzie Grześ”. Wiersz Brzechwy stał się okazją do rozmowy o grzybach. Wszyscy z przyjemnością obejrzeliśmy atlas grzybów. Nie wiem, czy zwróciliście uwagę, że pomocy Borowikowi odmówiły grzyby jadalne. [Niektóre dziś uznane za niejadalne!] Tu można znaleźć internetowy atlas grzybów.
W ramach praktycznych zajęć dnia codziennego Przykorszczęta przygotowały trójkolorową galaretkę. Pycha! 
W tym tygodniu w ramach rozgrzewki śpiewamy „Gęś wodą”. Zabawą tygodnia jest „Głuchy telefon” oraz gra w gumę. 
Wtorek: Ciężki dzień. Bez przerwy ktoś dzwonił, był listonosz z paczką i facet z zakupami. KOSZMAR! Nie udało nam się zrealizować wszystkiego co zaplanowałam na dziś. Trudno. Tak też bywa. Dzień eksperymentów przekładamy na środę. Dziś natomiast udało mi się uruchomić maszynę do szycia i powstała sukieneczka dla Jadzi. Jadziulek wybrał bardzo lekki materiał w sam raz na upalne lato. Następną rzecz uszyję z materiału, który wybiorę sama. 
Środa: Cisza i spokój. Nadrabialiśmy to, czego nie udało się zrobić dzień wcześniej. W ramach eksperymentów Dziatwa sprawdziła co to jest grawitacja. Pierwszy eksperyment polegał na sprawdzeniu co stanie się z przedmiotami, które upuści się z jakieś wysokości, czy wszystkie spadają i dlaczego. Drugi eksperyment to samochód na monety. Doświadczenie to spodobało się Dzieciakom do tego stopnia, że zaprosili pana listonosza na demonstrację. 😉 
 
eksperyment 1

eksperyment 2

Czwartek: Największą atrakcją dnia byli Guzikowcy. Podobają mi się kolaże  Małgorzaty Strzałkowskiej, która współpracuje m.in. ze Świerszczykiem, Dzieckiem. Więcej informacji o Autorce i Ilustratorce można znaleźć np. pod tym adresem. Po części zainspirowana tymi pracami, po części realizując własną wizję 😉 postanowiłam dać Dzieciakom szansę stworzenia czegoś niebanalnego. Tak oto powstali Guzikowcy. Pierwotnie miały być to tylko ludziki, jednak w czasie tworzenia powstał robot oraz samochód.

Piątek: Dzień luźniejszy. Na początku tygodnia dałam Dzieciakom możliwość wyboru czy w piątek chcą się dowiedzieć czegoś o gadach czy raczej o gołębiach. Barbórka z Jańciem wybrali gady, zaś Jadzia – gołębie. Cały dzień Dzieciaki ciężko pracowały. W ruch poszły nożyczki, klej, flamastry. Po kilku godzinach wytężonej pracy powstały dwie książeczki – lapbooki. O gadach oraz o gołębiach.

  

I już zupełnie na zakończenie dzielę się zdjęciem zrobionym podczas naszej porannej modlitwy przed nauką. Pozostawiam bez komentarza 😉

Tydzień "N"

Minął tydzień. Tym razem Dziatwa poznawała głoskę „N”.

Poniedziałek: Silny wiatr nie nastrajał nas pozytywnie. Po niedzielnym rozkosznym dniu, nie za bardzo chciało się Dzieciakom wrócić do pracy i zabawy. Utknęliśmy już na modlitwie porannej, a nawet wcześniej na znaku krzyża. Dzieciaki przeżegnały się w sposób tak obrzydliwy, że zamiast normalnej nauki, krótko i konkretnie mówiliśmy o kościele prześladowanym. Pomogło, od tego dnia znak krzyża jest czyniony z należytym szacunkiem. Swoja droga ciekawe, czy jest to narzucanie własnych poglądów i grożą za to konsekwencje prawne… W dalszej części dnia Dzieciaki poznawały nową głoskę. Basia pracowała z podręcznikiem. Wieczorem czytaliśmy „Niezwykłe przygody Ani i Pawła.” Dziewczynki zgodnie wybrały opowieść o tajemniczym ogrodzie i muszę przyznać, że opowiadanie to podsunęło mi kilka pomysłów na cały tydzień.
Wtorek: Muszę przyznać, że wymyślenie eksperymentu na „N” nie było łatwe. W końcu zajęliśmy się poznawaniem natury. Dzieci dowiedziały się, czym są nasiona, a nawet udało się im posiać nasionka na kiełki. Nawet Babcia skorzystała, dostarczając swój pojemniczek do kiełkowania. Okazało się, że różne rośliny mają odmiennie wyglądające nasiona. Do dyspozycji mieliśmy lucernę, rzodkiew, brokuła, czerwoną kapustę, słonecznika, kukurydzę, pszenicę oraz fasolę mung. Okazało się, że nasiona tych roślin różnią się między sobą. 
Środa: Dzień matematyczny. Dziś Jańcio i Błażko wyszli wcześniej do Dziadka, gdyż musieliśmy pójść na pocztę, co stanowi prawdziwą trzygodzinną wyprawę. Dziewczynki natomiast pracowały dziś na komputerze. Jest bardzo miły program matematyczny dla najmłodszych, pisałam chyba o  nim wcześniej, 2+2. Nawet Jadzia była nim zainteresowana i nie okazywała znudzenia, czy zniechęcenia. Można po pobrać pod tym adresem. Polecam. Wieczorem zaś graliśmy w grę, którą zrobiłam dla dzieci jakiś czas temu. Gra o Narnii. Ponieważ Dzieciaki Narnii boją się oglądać, stąd nawet nie proponowałam im filmu ani lektury. Ale gra im się podobała. Stąd można pobrać instrukcję do gry. Gra się dość szybko, więc nawet młodszym dzieciom nie będzie się nudziło.

Czwartek: Jak już pisałam z lektury Narnii zrezygnowałam tym razem. Za to postanowiłam wrócić do „Niezwykłych przygód Ani i Pawła”, do historii tajemniczego ogrodu. Po przeczytaniu historii zaprosiłam Dzieci do namalowania obrazka przedstawiającego ich w tajemniczym ogrodzie. Hmm… Muszę przyznać, że prace były bardzo, bardzo oryginalne. Jaś namalował ślimaka [rozdeptanego], Jadzia namalowała kwiaty, natomiast Basia motyla. Tyle, że jego wnętrze. Najwyraźniej dzisiejsza historia Jonasza wywarła na niej duże wrażenie.
Piątek: Nieco luźniejszy dzień. Jadzia dziś zajęła się zadaniami z książeczki do kolorowania. Barbórcia rozwiązywała rebusy. Chłopcy w tym czasie byli z Dziadkiem na spacerze. Po obiedzie budowaliśmy z Jankiem tory. Tak, Mała Dziewczynka lubi bawić się klockami :). Błażko uciął sobie godzinną drzemkę. Dziewczyny z Dziadkiem poszły na łyżwy.

I jeszcze zupełnie na zakończenie pochwalę się, że od poniedziałku robimy rozgrzewkę przy akompaniamencie 😉 Nie gram tak ładnie jak Chrzestny Benia, ale melodię można rozpoznać 🙂
A tak wyglądał nasz Krzyż Wielkopostny na początku tygodnia.

Tańcowały dwa Michały…

… albo raczej troje Dzieciaczków. Miłego oglądania 🙂

Tydzień "C" – ciąg dalszy

 
Środa była dniem poświęconym cyferkom. Basia rozwiązywała zadania, Jadzia układała puzzle, podobnie jak Janek. Tego dnia piekliśmy także ciasteczka: cyferki, ciasteczka-c oraz na wyraźnie życzenie Jana, ciężarówki. Smaczne były 🙂 
Czwartek to nasz dzień pracy z książką. Ponieważ Cudaczka-Wyśmiewaczka czytaliśmy wcześniej, tego dnia czytaliśmy Calineczkę. Jako bonus za dobre sprawowanie Dziatwa mogła obejrzeć Calineczkę. Bardziej podobała im się wersja oryginalna, czytana. Czwartek to także dzień różnych prac manualnych. W tym tygodniu dowolna techniką należało wykonać ‚cudaka’. Dziewczyny były bardzo kreatywne.
W piątek zaś oglądaliśmy i mówiliśmy o Liturgii Eucharystycznej i o cudzie eucharystycznym w Lanciano. Nie mogę powiedzieć, że mnie nie wysłuchali. Owszem słuchali. Spodziewałam się jednak jakieś bardziej żywej reakcji, zdziwienia, zaskoczenia, czy ja wiem? A oni najwyraźniej doszli do wniosku, że Bóg czyni cuda i nie ma w tym nic niezwykłego, wszak jest Wszechmogący. Wcześniej mówiliśmy o tym, że chleb i wino stają się Ciałem i Krwią Pana Jezusa i tak właśnie jest, bo przecież Pan Jezus sam o tym powiedział. Eh, cuda nasze codzienne…

Gramy!

Początkowa fascynacja pianinem nie osłabła. Dzieci przychodzą pograć, kiedy maja ochotę. Najmniej może zainteresowany jest Jańcio, jednak i on lubi sobie pograć o duchach, to te najniższe dźwięki. Że Dziewczyny grają, to jasna sprawa. Jednak kilka dni temu zaskoczył mnie Bażko, który otworzył pianino, włączył je, wgramolił się na stołek i z lubością wsłuchowal się w wygrywane przez siebie dźwięki. Miał wielką frajdę.

Tydzień "C"

Poniedziałek: 
Liturgia Eucharystyczna – Dzieciaki kontynuowały pracę z naszą interaktywną książka o Mszy Świętej. Mówiliśmy o Ciele Pana Jezusa i Jego Krwi.
Pisanie i czytanie – Maluchy poznawały głoskę C, dla Basi było to utrwalenie wiedzy, jednak ćwiczyła z ochotą.
Zrobiliśmy ciasteczka, co prawda na ‚E’ – eklerki, ale jednak ciasteczka. Pycha 🙂

Bawiliśmy się także w różne gry: ciuciubabkę (z powodu braku wymaganej do zabawy przestrzeni Dzieciaki miały za zadanie dojść z zawiązanymi oczami do wyznaczonego miejsca. Nie było to łatwe, ale było zabawne) oraz rzuty do celu.
Wtorek: Dzień zaczął się z opóźnieniem.  Przeczytaliśmy przeznaczone na dziś czytania do naszego Krzyża i zabraliśmy się za dokończenie rozpoczętego wczoraj malowania farbkami witrażowymi głoski C. Martwię się trochę, ponieważ miejsce na eksponowanie pięknych, literkowych witrażyków nam się kończy.

W dalszej części dnia wykonywaliśmy eksperymenty tak, jak to zazwyczaj czynimy we wtorki. Dziś eksperymentowaliśmy z ciśnieniem.

Eksperyment 1
Potrzebne były: szklana soku, strzykawka/słomka.
Przebieg: 
1. Do szklanki nalewamy soku
2. Zanurzamy strzykawkę/słomkę, gdy napełni się sokiem
3. Zatykamy palcem i wyciągamy ze szklanki
Co się stało?
Sok pozostaje w strzykawce/słomce. Wypływa dopiero, gdy zostanie odsuunięty palec.
Wyjaśnienie

Palec zatykający otwór zmniejsza ciśnienie powietrza, które od góry działa na strzykawkę/słomkę. W efekcie ciśnienie powietrza oddziaływające od dołu na strzykawkę jest większe niż od góry. To powoduje, że sok pozostaje w strzykawce/słomce. 

Eksperyment 2.
Potrzebne były: Niezbyt duża butelka np. po syropie, napełniona wodą lub sokiem możliwie jak najwyżej, słomka, plastelina
Przebieg: 
1. Do butelki wlewamy wodę, sok po brzegi
2. Wkładamy słomkę
3. Z palsteliny formujemy wałeczek i jak najdokladniej przyklejamy do butelki i słomki. Chodzi o uszczelnienie otworu, tak by wewnątrz pozostawało jak najmniej powietrza.
4. Próbujemy napić się z butelki
Co się stało? 
nawet gdy bardzo mocno będziemy wciągać wodę, pozostanie ona w butelce.
Wyjaśnienie:

Podczas picia przez słomkę z otwartej butelki tak naprawdę nie wciągamy cieczy ale powietrze. Dochodzi do zmniejszenia ciśnienia w butelce. Ponieważ na samą ciecz oddziaływać nadal ciśnienie z zewnątrz, podnosi się ona w słomce. Gdy uszczelnimy butelkę, ciecz nie będzie się podnosić w słomce, ponieważ nie będzie na nią oddziaływać ciśnienie powietrza z zewnątrz butelki.

Eksperyment 3
Potrzebna była strzykawka, ale dobrze się też sprawdza miarka (zakraplacz) do popularnych leków przeciwbólowych i przeciwgorączkowych.
Przebieg
1. Pokazujemy dzieciom że swobodnie można przesuwać tłoczek.
2. Czy łatwo przesunąć tłoczek, jeśli zatkamy otwór?
Co się stało?
Po zatkaniu otworu można przesunąć tłoczek do pewnego momentu.
Wyjaśnienie:

Powietrze można ścisnąć (sprężyć) Nacisk tłoczka powoduje, że powietrze się ścieśnia i na strzykawkę oddziałuje większe ciśnienie. Sprężone powietrze oddziałuje z bardzo dużą siłą, co można odczuć zatykając otwór strzykawki. Gdy puścimy tłoczek, wraca on na miejsce. Powietrze się rozpręża. 

Wnioski:
Powietrze, które nas otacza posiada swój ciężar i tym ciężarem naciska na nas i na całą powierzchnię ziemi ze wszystkich stron. Siłę tego nacisku nazywamy ciśnieniem i wyrażamy w Pascalach.  I tyle myślę, na początek wystarczy.

Tłusty Czwartek

Chciałam zrobić takie ładne zdjęcie stosiku pączków jak w zeszłym roku… i nie zdążyłam. Dlaczego? Odpowiedź poniżej 😉

Raz, dwa, trzy i po pączkach 🙂

Ale odkycie ;)

Śmieszna sprawa z tym przestawianiem mebli. Odkryłam, że nasze Dziewczynki i nasi Chłopcy mają zupełnie inne upodobania. Dałam bowiem trochę wolną rękę dzieciakom w wyborze ‚dodatków’ i okazało się, że Basia z Jadzią wybrały aniołki, kwiatki i takie tam słodkie dodatki. Natomiast Janek wolał ‚maszyny’ tj. samochody, samoloty, takie tam wielkie, utytłane coś. Podobnie jest z wyborem zabaw i zabawek. Basia z Jadzią urządzają przyjęcia dla lalek, leczą pluszaki, a także malują, rysują, naklejają – tworzą. Janek z Błażejkiem wolą samochody, samoloty i wielkie akcje ratunkowe, budują także z klocków domy i pociągi. Dzieciaki bawią się także wspólnie, choć nie zawsze początki zabawy są łatwe. To co ich łączy to zabawa w restaurację i w odkrywców, i oczywiście w szkołę.

W Nowym Roku (kalendarzowym) ;)

Żyjemy i serdecznie witamy po długiej świąteczno-noworocznej przerwie.Nowy rok zaczęliśmy od wirusa, który pojawił się niezapowiedziany i krąży po dzieciach. Przyjaciółka ładnie nazwała go „wędrującym kaszlem”. Całe szczęście dzieci uczą się w domu i nie mają przerwy w edukacji. Oczywiście ‚program’ był nieco lżejszy, niewymagający dużego skupienia. Trudno się skoncentrować jak z nosa ciągle kapie, prawda? W zeszłym tygodniu przydało mi się coś, co ‚odkryłam’ na samym początku roku i bardzo spodobało mi się jako pomoc dydaktyczna. Z angielska nazywa się to ‚lapbooking’, a ja bym to nazwała interaktywną własnoręcznie wykonaną książką z ćwiczeniami. Wiem, że są tu Mamy, które tworzą z Dziećmi książki, być może już lapbooking już znacie, a jeśli nie to wklejam inspirujące linki 😉 Sprawdźcie tu i tu oraz w tym miejscu. Dla mnie odkrycie roku.
Jednak to nie koniec odkryć. Pisałam wcześniej o ‚remanencie duszy’. Nie chcę za bardzo wchodzić w szczegóły. Powiem jedynie, że uświadomiła sobie, po raz kolejny, jak bardzo hojny jest Pan Bóg. Jak wiele jest osób i różnych spraw, zdarzeń za które mogę Mu dziękować. Choć czasem przez łzy, ale MOGĘ dziękować.

Adwent IV tydzień

Oj, ciężko mi idzie ostatnio pisanie. Kilka wątków mam rozpoczętych, zdjęcia nadal w aparacie fotograficznym, a tyle różnych, wspaniałych rzeczy się dzieje.
Nasze domowe przedszkole od dziś ma ferie. I dobrze, ponieważ od dwóch dni boli mnie głowa. Oj. Na szczęście już mija. Jutro będzie dobrze. I całe szczęście. Jutro przedszkolaki pieką ciasteczka cynamonowe. Taka nasza domowa tradycja. Jutro Babcia Ania zaczyna prawdziwe przygotowywanie tradycyjnych, wigilijnych potraw. Już wiem, gdzie Janek spędzi większą część dnia. Razem z Babcią będzie gotował bigos.
Dzieci już wprawiły się w świąteczny nastrój. Dziś ubrały swoją małą choineczkę w pokoju i nawet śpiewały kolędy. Miło patrzeć na dziecięcą radość.
Mimo ferii codziennie uzupełniamy Drzewo Jessego. Od 17 grudnia tematy z „Drzewa” pokrywają się z Antyfonami. Wstawiam stosowne tabelki i przepraszam za opóźnienie tych, którzy z nich korzystają.

Zima! Zima!

U nas zima, a skoro zima, to i przedszkole było dziś „zimowe”. Na początku, po tradycyjnej modlitwie oraz rozgrzewce, zrobiliśmy eksperyment ze śniegiem. Jaki jest śnieg każde dziecko wie. Jest biały, zimny, mokry. Jest to zamarznięta woda i każdy płatek jest inny. Ku ogromnemu zdziwieniu dzieci, po stopieniu pełnej miseczki śniegu, powstało mało wody i na dodatek okazało się, że śnieg jest także brudny. Kolejnym zaskoczeniem było również to, że nie udało się uzyskać śniegu przez zamrożenie wody 😦 Rodziców odsyłam do ciekawych stron związanych ze śniegiem: Fabryka gwiazd, Snowflakes as you’ve never seen them before. I dwa programy do wirtualnych wycinanek: SnowDays, Snowflaker. Oczywiście Dzieci robiły także tradycyjne wycinanki. Jadzia oraz Janek wykonali piękne zimowe krajobrazy. (Biała plakatówka na czarnym tle, a żeby wszystko błyszczało, dodatkowo zostało posypane brokatem).

Zagadkowo – odpowiedzi

Pewnie wszyscy, wszystko odgadli, więc dla formalności, żeby nie zostawiać pytan bez odpowiedzi, zamieszczam odpowiedzi ma postawione przeze mnie zagadki 😉
 
W antrejce na ryczce                  W przedpokoju na półce
Stały pyry w tytce                       Stały ziemniaki w siatce
Przyszła niuda, spcuła pyry        Przyszła świnia, zjadła ziemniaki
A w wymborku myła giry.          A w wiadrze myła nogi.


Śpiewamy

Poniedziałek:
Pan jest pasterzem moim…. śpiewają od rana Dzieci. Nie mogę ich uciszać, choć normalnie staramy się, by w czasie zabawy w szkołę było cicho. Ale tak ładnie śpiewają. Ich głosy tak pięknie współbrzmią, nawet Jaśkowy, taki lekko zachrypnięty jest na miejscu. Śpiewam z nimi, bo moim pasterzem jest Pan. A co!

W przedszkolu idziemy naszym trybem. Po śniadaniu sprzątamy, modlimy się, robimy rozgrzewkę i zaczynamy naukę. Biblia na początek, a potem literki. W ten poniedziałek powtarzaliśmy samogłoskę ‚u’. Jeśli chodzi o angielski, Dzieci wybierają Magic English. Podoba im się ta seria. Oglądają, osłuchują się i czasem zaskakują jakimś angielskim słówkiem.

Wtorek:

Po częściach, nazwijmy je stałych, ku ogromnej radości Maluchów i tych starszych dzieci też, zaczęliśmy robienie ozdób choinkowych. Największym powodzeniem cieszył się łańcuch, który jest już dość długi.
Przyszła wreszcie paczuszka z Basinym papierem do origami. Nie muszę mówić, że Barbórka teraz całymi dniami siedzi i zawija, niczym świstak sreberka. Nauczyła się składać motyla. Złożonego przyozdabia brokatem. Śliczne jej wychodzą, a mnóstwo już ich zrobiła. Chyba zamiast bombek na choinkę powiesimy? 😉

Środa, dzień cyferek minął spokojnie. Znalazłam fajny [i darmowy] program do matematyki. Jest w nim liczenie, dodawanie, odejmowanie, mnożenie i dzielenie. Różne zakresy i warianty tych działań. Basia przepadła. Siedziała przy komputerze długo, aż do nasycenia się. Program można znaleźć tutaj.

Czwartek. Niezbyt chętnie wspominam i opisuję ten dzień. Tatuś wyjechał. Naukę zaczęliśmy w porze, gdy normalnie ją kończymy. Wszyscy wpadli w rytm ‚nie ma taty’. Bałagan, brak dyscypliny. KOSZMAR. Mam wrażenie, że jestem jedyna osobą w domu, która czegoś wymaga. Po takich dniach jak wczorajszy czuję się bardzo, bardzo zmęczona. W szkole czytaliśmy dalsze przygody Pyzy.

Dzisiejszy dzień niewiele różnił się od poprzedniego. Różnica polega na tym,  że ‚szkołę’ zaczęliśmy z jedynie godzinnym opóźnieniem, a nie dwu i pół, jak dzień wcześniej. Tatuś wrócił i wszystko wreszcie będzie normalnie. Dzieciaki są tak stęsknione, że zamiast smacznie spać, od pół godziny kręca się po domu, byle tylko na Tatę popatrzeć 🙂

Tydzień zaczęliśmy śpiewem i śpiewem go kończymy. Dziś Dziatwa uczyła się kolędy ‚Dzisiaj w Betlejem”. Tak na marginesie okazało się, że jakoś mimowolnie nauczyli się refrenu/antyfony pieśni „Oto Pan Bóg przyjdzie” i ku mojemu zaskoczeniu zaproponowali, by zaśpiewać ją dziś przy modlitwie wieczornej. Tak. Lubię, gdy śpiewają.

A jutro biorę wolne 😉 Tak na serio ma  do pogadania z Panem Bogiem we dwa serca [oby kiedyś Jedno].

Up ↑