Tydzień "Ł" i "F"

Tak się złożyło, że w minionym tygodniu „Ł” pracowaliśmy nad łagodnością. Dla Jadzi był to tydzień szczególnie trudny, ponieważ mówiliśmy dużo o emocjach, o gniewie, złości. Dziewczynki zrobiły portrety Łagodności, a ja pomogłam im zapisać postanowienia na najbliższy tydzień.
Tradycyjnie w poniedziałek zaczęliśmy od wprowadzenia nowej głoski, czytanki i ćwiczeniach z Zeszytu Ćwiczeń. W ramach pracy manualnej dzieci wykonały łódeczkę origami. Na zdjęciu widzicie cztery łódeczki. Od razu wyjaśniam, że jedną składałam ja, a nie Benio 😉
Barbórka robiła także zadania z matematyki. W tak zwanym międzyczasie pomyślałam o tym, by zrobić coś o łące. 
Temat ten zaczęliśmy w trakcie zajęć popołudniowych z angielskiego. Dzieciaczki bawiły się w łąkowe liczenie. Wykorzystaliśmy wcześniej przygotowane liście i żabki. Najpierw Dzieciaki liczyły żabki układając odpowiednią ilość obrazków na właściwych liściach. Następnie sami udawali żabki i głośno licząc skakali po listkach. Z początku najwięcej problemów sprawiło im słowo ‚five’. Ale w nagrodę mogli wykonać super-żabkę na środku pokoju…
Wtorek rozpoczęliśmy od przypomnienie Głównych Prawd Wiary. Następnie Dzieci z moją drobną pomocą wykonały opaski na głowę. Każde z nich wybrało sobie jedno ze zwierząt zamieszkujących łąkę, które ozdobiło opaski. Mamie przypadła zaszczytna rola Sowy-Nauczycielki 😉 i mogliśmy otworzyć łąkową szkołę. Dzieciaki poznawały zwierzęta oraz rośliny występujące na łąkach. Bardzo pomocna okazała się tu książeczka wydana przez Wydawnictwo Multico „Co w trawie piszczy”. Myślę, że będzie ona jeszcze bardziej atrakcyjna dla starszych dzieci, ze względu na formę pytań oraz możliwość zdobywania punktów i specjalnego Dyplomu. My ograniczyliśmy się do naklejania naklejek na dołączonym plakacie, co i tak okazało się być fajne. Młodsze Dzieciaki pobiegły bawić się w łąkę do dużego pokoju, a Barbórka zajęła się ćwiczeniami z Zeszytu Ćwiczeń oraz zadaniami matematycznymi. Następnie Zwierzątka posprzątały i pomogły w szykowaniu obiadu. Własnoręcznie przygotowany posiłek smakuje lepiej, o czym świadczyły zadowolone buzie i puste talerze. Z rozgrzanymi i pełnymi brzuszkami Chłopcy poczuli się senni i… zasnęli. W tym czasie czytałyśmy z Dziewczynkami wiersze mniej lub bardziej „łąkowe”. Kiedy Chłopcy się obudzili, Dzieciaki bawiły się w grę, którą umownie nazwaliśmy Numbers. Gdy nieco się zmęczyli postanowili zrobić przedstawienie do wiersza „Żuk” Jana Brzechwy. Ćwiczyli tak długo, że aż nauczyli się na pamięć kwestii Żuka i Biedronki. Wieczorem Tatuś przywiózł Babcię i Dziadka.
We środę nie było szkoły. Wszyscy pojechaliśmy na pogrzeb mojego Dziadka. Smutna uroczystość., choć na swój sposób piękna. Z wartą honorową i salwą. Dziadek był wojskowym. Przyjechała nasza rodzina ze Śląska. Przyszli  moja cioteczna siostra i brat. Jasio był bardzo podekscytowany, gdyż Wujek pracuje w restauracji i od razu się polubili.

We czwartek zaczęliśmy normalną naukę. Była katecheza nt. „Mój chrzest – jestem dzieckiem Boga”. Basia uzupełniła swój zeszyt do religii. 
Wprowadziłam następną przewidzianą przez podręcznik głoskę – „F’. Robiliśmy fokę origami. Basia czytała czytankę i zrobiła przewidziane na ten dzień ćwiczenia. Czasem marudzę, że podręczniki ograniczają, ale muszę uczciwie przyznać, że czasem jestem zadowolona z ich posiadania. 
Tego dnia gościliśmy także księdza proboszcza tutejszej parafii, który przyszedł z wizytą duszpasterską. Z początku był bardzo zaniepokojony edukacja domową naszych Dzieci. Był jednak gotowy dowiedzieć się czegoś nowego i wyszedł całkowicie spokojny.
Gra w cyferki spodobała się Młodzieży do tego stopnia, ze grali w nią także we czwartek. 
W piątek poza ćwiczeniami z Zeszytu ćwiczeń oraz zadaniami z matematyki, Dzieciaki poznawały prawdziwą historię foki Depki. Historię Dziatwa zilustrowała. Basia robiła także kolejnego mini lapbooka o fokach. 
A w sobotę pojechaliśmy w odwiedziny do Babci Marianny. I tak minął tydzień

Tydzień "N" i "P"

Wody przybyło sporo. Nie można już wejść do piwnicy bez zamoczenia nóg. Woda przelewa się przez kalosze. Ale u nas podobni jest całkiem nieźle. W sąsiednich domach jest niestety gorzej. Z niepokojem śledzimy wszelkie informacje o pogodzie i stanie wody w Wiśle.
Poniedziałek: Dzień rozpoczęliśmy od mocnego postanowienia pracy nad naszymi (ciężkimi) charakterami. Tym razem mówiliśmy o Umiarkowaniu jako przeciwieństwie do obżarstwa. Przy okzaji mówiliśmy także o tym, że nie każda otyła osoba jest obżartuchem, a często jej otyłość jest spowodowana chorobą. [Podobnie jak zbytnia chudość]. W poniedziałek rozpoczęliśmy nową głoskę – „N”. Dzieciaki robiły nurka z plasteliny. Basia czytała czytankę i robiła zadania z zeszytu ćwiczeń. W dalszej części dnia był czas na zabawy w jeżyku angielskim. Tematy: Colors oraz Animals.
We wtorek Basia zrobiła ćwiczenia i z wielką ulgą zabrała się za zadania matematyczne. Tego dnia mieliśmy wyjątkowe szczęście. Odwiedziła nas Właścicielka domu wraz ze swoimi dziećmi, dzięki czemu nasze Progenitury mogły spędzić czas z nativ speaker’em, czteroletnią Zosią. Zosia była w naszej domowej szkole i pomogła mi w angielskim. Mówiliśmy o zwierzętach domowych i gospodarskich. Sama rónież przypomniała sobie sporo słówek polskich. Korzyść zatem była obustronna. Później dzieciaki pobiegły na góre bawić się. Po południu Basia oraz Rodzeństwo zajęło się pracą na komputerze, a dokładniej tworzeniem obrazków w ulubionym programie Tux Paint.
Środa to troche luźniejszy dzień, nie ma obowiązkowej pracy z podręcznikiem. Mówiliśmy o naśladowaniu Pana Jezusa, a konkretnie o przykazaniu miłości. Okazało się, że wcale nie jest łatwo naśladować naszego Mistrza, szczególnie w stosunku do osób, ktyóre nas irytują. Ale nie jest to niemożliwe. Później Basia zrobiła kilka dodatkowych zadań z zeszytu ćwiczeń i uznałyśmy, Zeszyt za zakończony. Po oberzeniu filmu o nerkach z serii „Było sobie życie”, Basia zrobiła mini lapbooka o nerkach. Rozmowa zeszła przy okazji na temat sekcji zwłok. Dziewczynki oglądaly pod mikroskopem fragment neuronów. Po wczzesnym obiedzie Tata zabrał Basię i mnie na badanie do poradni psychologiczno-pedagogicznej. Zarówno Basia jak i pani psycholog były bardzo zadowolone z badania i zrelaksowane. Miałam czas na poczytanie książki, a Tata pojechał do starego mieszkania spakować nasze rzeczy, które jeszcze na Ursynowie zostały. [Powoli przewozi je do naszego docelowego domu w Warszawie]. Gdy wróciliśmy do Domku pod Lasem otrzymaliśmy smutna wiadomość o śmierci mojego Dziadka ze strony Taty. Zmarł w szpitalu. Miał 87 lat.
We czwartek zabraliśmy się za głoskę „P”. Było krótkie wprowadzienie, czytanka oraz pierwsza część zadań z zeszytu ćwiczeń. Dziewczynki składały origami – ptaka, może nawet była to papuga[?]. Basia oglądała pod mikroskopem pantofelka, a po południ zrobiła dla relaksu kilka zadań matematycznych.
W piątek zaczęliśmy dzień normalnie. Mówiliśmy o prorokach, czytaliśmy o powołaniu Izajasza, Jeremiasza, Jonasza i Ezechiela. Dzieci robiły kolorowanki i wspólnie zastanawialiśmy się, czy misja proroka jest łatwa oraz czy dziś można spotkać jakiegoś proroka.
Nieco później Basia czytała drugą czytankę z podręcznika i robiła ćwiczenia. Z racji Dnia Babci Dzieci spędziły czas z Babcią.
W sobotę rano, w Dzień Dziadka Młodzież wykonała laurkę dla Dziadka. Ponieważ Dziadek już był w Warszawie, gdzie pomagał w załatwieniu różnych formalności związanych z pochówkiem swojego Taty, laurkę oraz prezent dla niego zabrała ze sobą Babcia. Po jej odjeździe Dzieciaki pomogły w przygotowaniu obiadu. Podczas gdy młodsze Dzieci miały czas wolny i oglądąły film o odkrywcach, Barbórka kończyła zadania z Zeszytu Ćwiczeń oraz zrobiła zeległe zadania z matematyki. Po południu zaś opracowywała temat pustyni. Pracowała z atlasem, napisała kilka zdań nt. pustyni oraz wykonała pracę plastyczną na ten temat.
Niedziela upłynęła nam spokojnie i rodzinnie. Po śniadaniu mieliśmy jeszcze chwilę czasu do wyjścia i młodzież postanowiła obejrzeć „mądry film”. Wybór padł na Pasteura i mikroorganizmy z serii „Byli sobie wynalazcy”.
Wirus, który spowodował katar Basi, chyba jest w odwrocie, a przynajmniej nie rozprzestrzenia się dalej. Pewnie to efekt tej wilgoci, która jest wszędzie wokół nas. No i muszę publicznie pochwalić Młodzież, a szczególnie Jadziulkę i Jańcia za dzisiejsze wyjątkowe szybkie poranne umycie się oraz ubranie. Zajęło im to jedynie 20 minut. 😉
Ach, i temat spóźnionego słowika umarl śmiercią naturalną. Szkoda, dobrze Basi szła nauka…

Tydzień "S" i "J"

Po zmaganiach z wirusem wrócił wszystkim entuzjazm do nauki oraz zabawy. Rozpoczęliśmy od poniedziałku od ćwiczeń charakteru. Tym razem przyglądaliśmy się Zazdrości i postanowiliśmy przez cały tydzień ćwiczyć się w życzliwości. Dziewczynki wykonały obrazki, które miały nam pomóc pamiętać o naszych postanowieniach, a ja dopisałam postanowienia. Ten tydzień poświęcony był głoskom „S” oraz „J”. Zatem w poniedziałek Dzieciaki przypominały sobie głoskę „S”. Cały czas piszę, że Dzieci sobie coś przypominały, ponieważ w zeszłym roku już przerobiliśmy część alfabetu. Basia czytała czytankę z podręcznika, a następnie robiła ćwiczenia z Zeszytu ćwiczeń. Padła propozycja przygotowania przedstawienia na podstawie wiersza Juliana Tuwima „Spóźniony słowik”. Dzieci obmyśliły podział ról. Basia będzie narratorem i już zaczęła  się uczyć wiersza na pamięć.

Po południu po długich prośbach i moich obietnicach, że ‚jutro już na pewno’ otworzyliśmy laboratorium chemiczne. Mówiliśmy o substancji. Jednak ćwiczenia dotyczyły raczej mieszania kolorów. Później Basia i Jadzia powtórzyły angielski: kolory oraz zwierzęta. Basia nauczyła się grać „Mary had a little lamb”.
Wtorek u mnie nawrót wirusa. Cały przeleżałam na kanapie, ale udało się zrobić szkołę w wersji mini. Basia zrobiła ćwiczenia z Zeszytu ćwiczeń oraz z części matematycznej. Powtórzyła „Spóźnionego słowika”.
Środa: Zdecydowana poprawa. Ponieważ temat głoski „s” został szczęśliwie zakończony w Zeszycie ćwiczeń, mówiliśmy o serze. Skąd się bierze, jak się go robi i jakie są rodzaje sera. Basia zrobiła słonia origami i czytaliśmy „Słonia Trąbalskiego” Julana Tuwima. Basia zilustrowała wiersz na komputerze. Robiliśmy dziś spaghetti na obiad, a po obiedzie Basia pisała swoją książeczkę o Włóczykiju.
Od dłuższego czasu Dziatwa ma nową pasję. Są nią programy kulinarne. Oglądają Kuchnię.tv z równym zainteresowaniem co Muminki 🙂 Wczoraj powstały projekty wspaniałych tortów.

Czwartek: Basia uzupełniała zeszyt do religii. Tematem był kościół jako miejsce modlitwy. Zaczęliśmy też nową ‚literkę’: „J”. Tradycyjnie Basia czytała czytankę z podręcznika oraz zadania z zeszytu ćwiczeń. Zrobiliśmy jaskółkę – origami i czytaliśmy Calineczkę.

W piątek Basia miała zastępstwo z Dziadkiem. Zrobiła mnóstwo ćwiczeń językowych oraz jeszcze więcej zadań matematycznych. A po południu grała z Dziadkiem w szachy. A ja w tym czasie z Jadziulkiem, Jasiem oraz Babcią w oczekiwaniu na wizytę lekarską błąkałam się po centrum handlowym. Wróciliśmy wieczorem z nieukrywaną ulgą. Dzień spędzony w CH jest bardzo wyczerpujący.
W sobotę odwiedziła nas właścicielka ‚Domku pod Lasem”. Okazało się, że wody w piwnicy przybywa i druga warstwa palet, na których stały poustawiane rzeczy jest zagrożona. Wobec tego, należało szybko wynieść z piwnicy wszystko, co nadawało się jeszcze do wyniesienia. Cały czas jestem pod mocnym i pozytywnym wrażeniem jakie wywiera na mnie postwa ludzi tu mieszkających. Nie ma żadnego problemu, wystarczy telefon i sąsiedzi przychodzą pomóc w ratowaniu tego, co można jeszcze uratować. Postaraliśmy się zrewanżować w niedzielę obiadem dla nich…. Ale czy można się odwdzięczyć za taką bezinteresowność?…

A po Świętach…

W poniedziałek dochodziliśmy do siebie. Wyszło ze mnie cale zmęczenie przygotowaniami, więc automatycznie Dzieciaki miały jeden dzień ferii świątecznych. Były to także imieniny Janeczka. Dostał wielgachny parking. Dzieciaki miały za zadanie złożyć go. Pomogłam tylko trochę w miejscach gdzie trzeba było użyć siły, resztę poskładali sami zgodnie z instrukcją. 
We wtorek zabraliśmy się za przypomnienie głoski „R„. Tym razem tylko jedną głoskę wzięłam  na warsztat, gdyż tydzień jest krótszy, a materiału w książeczce sporo. Basia nie zrobiła wszystkiego, ale pięknie przeczytała tekst z podręcznika. [Wybaczcie mi proszę to chwalenie, ale Basię naprawdę dużo pracy kosztuje opanowanie materiału ‚polonistycznego’.] Przydały nam się również klocki Rocławskiego. Przy okazji Dzieciaki wpadły na pomysl przygotowania lapbooka o rybach.
We środę Basia kończyla ćwiczenia z Zeszytu ćwiczeń. Po południu szykowała lapbooka. Tym razem przygotowałam go szybciej, bo w dużej mierze skorzystałam z ‚gotowca’.
We czwartek zabraliśmy się za uzupełnianie lapbooka. Barbórcia napisała kilka zdań o rybach. Dzieciaki dowiedziały się również, co robią ryby w zimie. Bardzo fajna jest ta książka „Głos przyrody„, o której pisałam przed Bożym Narodzeniem. A co robią ryby w zimie? A no śpią na dnie jezior i stawów w ich głebszych miejscach, ale tylko roslinożerne. Te drapieżne nie śpią. Miętusy mają
tarło. Czy wiedzieliście ile jaj składa jedna samica miętusa? Niech to bedzie Sylwestrową zagadką 😉 Odpowiedzi możecie wpisywać w komentarze, jeśli oczywiście macie ochotę 🙂
We czwartek Dzieci pomagały też trochę w kuchni, przy szykowaniu sałatki jarzynowej oraz andrtuta. Jest to zawsze dla nas wspaniałą okazją do porozmawiania oraz eksperymentowania…
A w piątek dopadło mnie przeziębienie. Dzień spędziłam pod kocykiem od czasu do czasu przysypiając. Zawsze mi szkoda takich dni bez nauki 😦 Ale cóż zrobić siła wyższa…

Tydzień "K" i "E"

Poniedziałek: to bardzo miły dzień dla wszystkich chyba dzieci. MIKOŁAJKI! Dla nas była to kolejna szansa na przypomnienie sobie kim był św. Mikołaj, ten prawdziwy. Czytaliśmy książkę Renaty Zając „Święty Mikołaj”. Książkę wydało WAM. Dzieci kolorowały obrazki. Jańcio cieszył się, że udało mu się mało wyjść poza linię. Basia uczyła się czytanek z Podręcznika. A następnie ruszyli do oglądania Basinego imieninowego prezentu, czyli „Akademii Pana Kleksa”. Mamy także i pozostałe części, jednak Akademia podoba Im się najbardziej. Muszę przyznać, że miło było po tylu latach obejrzeć ten film. A propos św. Mikołaja. Wczoraj po Mszy św. w kościele pw. św Wacława Królewicza na Gocławiu, odbyło się spotkanie ze świętym Mikołajem właśnie. Dzieci bardzo uważnie go obejrzały, po czym spytały czy mogą podejść bliżej, czy to ten prawdziwy. Dzisiaj jeszcze raz rozmawialiśmy na ten temat. Pozdrawiamy x. Krzysztofa 🙂 Oczywiście Dzieci dostały słodkie upominki oraz „List od Dzieciątka Jezus”. Myślę, że to był fajny pomysł. Wykorzystałam do tego propozycję s.Leonki, którą zamieściła w bazie pomocy dla katechetów biblioteka.natan.pl. Można się tam zarejestrować i za symboliczna opłatą 1 zł + VAT [można płacić SMS-em] ściągnąć wybrane pliki. Szukajcie „Ty powinieneś być w stajence…„. Podobną propozycje zamieściła także s. M.J. „Kim jestem w stajence?” Propozycja do wykorzystania na każdy poziom nauczania np. na spotkaniu opłatkowym. Zadanie poległo na wylosowaniu przez Dzieci postaci lub rzeczy znajdującej się w stajence oraz na konkretnym zadaniu – pracy nad sobą w przygotowaniu do Świąt – taki mój prezent dla Jezusa. Jadziulek wylosował: „W Mojej stajence bądź jak Maryja, która cicha i pokorna zachowywała i rozważała wszystko w swoim sercu. Od Niej ucz się zasłuchania w Słowo Boże. Dzieciątko”. Do Barbórci przyszedł list: „W Mojej stajence bądź jak sianko, na którym zostałem położony, które Mnie ogrzewało. Od niego ucz się jak służyć innym.” Jasio dostał na karteczce tekst: „W Mojej stajence bądź jak gwiazda, która swym niezwykłym światłem wskazywała drogę do Betlejem. Od niej ucz się jak innym wskazywać drogę do nieba.” A Benio: „W Mojej stajence bądź jak owieczka, która stała przy żłóbku. Od niej ucz się tej prawdy, że Dobry Pasterz zawsze dba o swoje owce, a tę najsłabszą bierze na swe ramiona.” Dzieci były przejęte tymi listami i Basiulek od razu zaczął pomagać innym w tym także swojej Mamie.
Wtorek: Skoro repetitio mater studiorum est, zatem dziś przypominaliśmy sobie Główne Prawdy Wiary i Sakramenty Święte. Czytaliśmy także Prawdziwą historię Świętego Mikołaja Beaty Andrzejczuk. Szczerze mówiąc bardziej podobała mi się wczorajsza lektura. Krążymy wokół wczorajszych ‚liścików od Dzieciątka Jezus’ i zastanawiamy się, co możemy ofiarować Panu Jezusowi. Widzę, że Dziewczyny mają wolę walki, Chłopcy jeszcze chyba są troszkę zbyt mali, by pamiętać o swoich zobowiązaniach i wymagają więcej łagodnego prowadzenia. Basia dokończyła dziś te ćwiczenia, których nie udało się jej zrobić wczoraj. Robi postępy.
Środa: Uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP. Czytaliśmy fragment Pisma świętego mówiący o Zwiastowaniu. Młodzież zrobiła inscenizację oraz pokolorowała obrazki. Mówiliśmy sobie o przedmiotach dawniej i dziś. Polecam układankę wyd. Harmonia „Dawniej i dziś”. Były też zagadki. Barbórcia ćwiczyła pisanie i czytanie. Sporo czasu spędzili także na świeżym powietrzu. Na wprost okien powstał wspaniały bałwan. Basia podyktowała nawet „Historię śniegowego Bałwanka”. Niestety Bałwan stracił rękę, która została odgryziona przez Psa, a wieczorem los ręki podzielił także i nos bałwanka lądując w paszczy wiecznie głodnego Leo.
Czwartek: Mimo iż to dzień pracy z książką, w tym tygodniu nie robiliśmy nic ‚w temacie’. Za to plecy mnie bolały. Dlatego Basia dostała swoje ćwiczenia do uzupełniania, potem zaś miała czas żeby popracować na komputerze. Jej ulubionym programem jest TUX Paint. Darmowy programik graficzny dla najmłodszych. TUX Paint’a lubią wszystkie nasze Dzieci. Benio często biega za Basią i woła „Pimgwima!”. {to dlatego, że logo programu jest pingwinek}.
Piątek: Dzieci miały czas pracy własnej. Basia bawiła się w przedstawienie. Jadzia zajmowała się Kocią Damą, a Janek był trochę tu i trochę tam, a najwięcej czasu spędził w kuchni pomagając przy szykowaniu obiadu. Włoszczyznę obiera już całkiem dobrze. Benio czas spędzał z Dziadkiem.
Sobota: Po upadku ze schodów nie jadę do Wesołej, gdzie mieliśmy posługiwać w czasie weekendu Kana. Szkoda, żałuje bardzo. Nawet mi przykro. Za to zaplanowałam na dziś szkołę. O tym, co robiliśmy napiszę  w kolejnym poście.
PS. W karcie Adwent dodałam kilka zdjęć.

Tydzień "B" i "L"

Poniedziałek: W ramach poznawania głównych prawd wiary Dzieciaki powtórzyli to, czego do tej pory się nauczyli. Poniedziałek jest dniem w którym ‚otwieramy’ nowy temat, nowe głoski i tego dnia zazwyczaj Basieńka pracuje z podręcznikiem oraz Zeszytami ćwiczeń. Tak też było i tym razem. Widze jak cierpi przerabiając kolejne ćwiczenia. Najgorzej idą jej z zeszytu ‚polonistycznego’, ale dzielna Dziewczyna jest. Walczy i to mi się w niej podoba. Zdecydowanie bardziej woli matematykę. I tak to co jest przewidziane na ok tydzień czasu, przerobiliśmy w ciągu niecałej godziny.
We wtorek: Zaczęliśmy od katechezy z książeczki. Był temat modlitwy jako rozmowy z Bogiem. Mówiliśmy także o bezpieczeństwie w domu i na ulicy. Następnie Dzieciaczki oglądały Magic English. Odcinek o kolorach, a po filmie pracowaliśmy metodą Montessori. W luźniejszej chwili Młodzież zrobiła laurki dla Dziadka, który tego dnia obchodził swoje imieniny.
Środę rozpoczęliśmy od ćwiczeń ducha, mówiliśmy o czystości i nieczystości. Barbórcia robiła zadania z Zeszytu Ćwiczeń. Przyjechał także Dziadek, którego bardzo ucieszyły laurki od Dzieci.
We czwartek Dzieci przypomniały kilka historii biblijnych. Dużo emocji wywołała historia Noego. Wszyscy zaśpiewali o deszczu i tęczy. A na bis wykonali piosenkę „Gdy na morzu wielka burza…”.  Piosenki tej nauczyli się w wakacje w czasie naszego pobytu na Kanie w Krzydlinie. 
Czwartek to nasz dzień pracy z książką, zatem omawialiśmy „Historię gałgankowej Balbisi„. Dzieci wykonały także pracę plastyczną pt. Balbinka. Dodatkowo Basia podyktowała mi opis szmacianej lalki Balbinki. Wszystko to dołączyła do swojego Zeszytu Ćwiczeń. 
Po południu jeszcze raz oglądali „Magic Engish” – Colors. Tym razem po filmie bawiliśmy się w Ten in the bed. Gra bardzo się Dzieciom podobała.

 
 
Piątek rozpoczęliśmy od naszego ulubionego opowiadania „Burek z podwórka”. Opowiedziałam Dzieciom historię Izaaka, którą Młodzież pięknie zilustrowała. W dalszej części zajęć Basieńka uzupełniała Zeszyt Ćwiczeń. Nie udało się nam niestety wykonać eksperymentów z barwami i ich mieszaniem. Z powodu zniknięcia pomocy naukowych. Realizacje tych doświadczeń odkładamy zatem do czasu pojawienia się pomocy naukowych, zapewne w jakieś torbie lub szufladzie.

Tydzień "D" i "Y"

Czas szybko mija. W minionym tygodniu zajmowaliśmy się głoskami „D” oraz „Y”. Ponieważ jest to dla Dzieci przypomnienie i utrwalenie wiadomości z poprzedniego roku, więc zbytnio nie skupialiśmy się na podstawach. 
Poniedziałek: Poznajemy głowne prawdy wiary: Sakramenty święte. Przypomnieliśmy sobie także głoski na tydzień i Dzieciaki pracowały z ćwiczeniami.
Wtorek: Bóg stworzył anioły, Basieńka uzupełniała zeszyt ćwiczeń, a młodsze Dzieci zajęły się kolorowaniem obrazków. Benio zaś zajął się robieniem bałaganu…
W dalszej części dnia Barbórcia ćwiczyła czytanie z Elementarza Falskiego, a później spontanicznie wypłynął nam temat myślistwa, kto to jest myśliwy. Sporo czasu Dzieciaczki spędziły na kolanach u Dziadka, który przez resztę dnia czytał im różne książki i opowieści.
Środa: Dodawanie i odejmowanie w zakresie 10 – praca z zeszytem ćwiczeń oraz mówiliśmy o systemie dziesiętnym, praca z materiałem Montessori.
We czwartek gościliśmy Anię i Stasia oraz ich Mamę – Kosika. Serdecznie dziękuję Wam za tę wizytę. Jak już pisałam Kosikowi, miałam obawy co do naszego spotkania i starałam się wymyślić coś co będziemy mogli zrobić wspólnie. Pracowaliśmy więc z książką. Na warsztat wzięliśmy opowiadanie „Jak nasza Mama ratowała dzwonnicę” z książki Joanny Papuzińskiej „Nasza Mama Czarodziejka”. Po lekturze było przedstawienie. Filmik oczywiście pojawi się na blogu i może nawet nie trzeba będzie na niego czekać pół roku 😉 Później Dziewczynki robiły zadania dotyczące lektury. W tak zwanym międzyczasie, gdy Mamy zajęte były wyczarowywaniem obiadu, Dzieciaczki oglądały Magic English. A po obiedzie nadszedł czas na eksperymenty tym razem tematem była dioda. Chłopcy kiedy nie uczestniczyli w szkole umysłem uczestniczyli fizycznie i główny ciężar swojego zaangażowania przenieśli na socjalizację. Jeszcze raz dziękujemy za wizytę i mamy nadzieję na więcej.
W piątek Basieńka robiła sprawdziany z Zeszytów Ćwiczeń. Część matematyczna poszła jej szybko i nie sprawiła trudności. ale za to część polonistyczna kosztowała ją dużo wysiłku. W nagrodę mogła uzupełnić zeszyt do matematyki i porysować. Młodsze Dzieci uzupełniały swoje zeszyty ćwiczeń, bawiły się liczmanami i kolorowały obrazki. A także bardzo ładnie pomogły posprzątać cały dom na nadchodzący weekend.

Tydzień "M" i "T"

Dla nas krótszy tydzień i obfitujący w nietypowe wydarzenia
Poniedziałek: Przypomnienie głosek, praca własna z materiałem Montessori, czytanka z Elementarza Falskiego oraz ćwiczenia w pisaniu.
Wtorek: Zastępstwo z Babcią. Cały dzień Babcia zajmowała się Dzieciakami, także w szkole. Barbórka robiła zadania z zeszytu Ćwiczeń oraz pracowała z głoskami. Młodsze Dzieci robiły swoje zadania ze swoich książeczek. Gdy się znudziły oglądały filmy o układzie moczowym, mięśniach oraz o Marii Skłodowskiej-Curie, bo o Marconim i falach radiowych nie chciał się odtworzyć…
Środa: Basia kończyła zadania, Jadziulek, Jańcio oraz Benio zajęli się różnymi układankami i puzzlami.
Czwartek: Mnożenie i PUS-y.
Piątek: Dzieciaki musiały same zorganizować sobie czas, gdyż mnie całkowicie pochłonęło sprzątanie przed weekendem, a ponieważ w ciągu tygodnia nic nie zrobiłam poza  asystowaniem Babci przy skręcaniu regałów, więc niestety sprzątania było mnóstwo. Nigdy więcej nie mogę pozwolić sobie na taką „akcję”. Basia zrobiła rodzeństwu szkołę, krótką, ale zawsze szkołę. A potem trochę pomagali, więcej rozrabiali. Wieczorem zaś pochłonął ich bez reszty „Plastusiowy pamiętnik”. Wciągnęło ich do tego stopnia, że w sobotni wieczór przyciągnęli sobie z „klasy” tablicę, zeszyty, flamastry i kredki i razem z Tosią i jej koleżankami oraz kolegami ze szkoły rozwiązywali zadania, malowali i wycinali. Tylko Plastusia nie robili, a to przeze mnie, ponieważ wizja wygrzebywania plasteliny z dywanu i zeskrobywania jej z podłogi nie była dla mnie zbyt radosna….

Zdjęcia

 Młodzi impresjoniści (Tydzień „I”)
Ułamki (Tydzień „U”i „Ó”)

Tydzień "U" i "Ó"

Kończymy kolejny tydzień nauki i zabawy.

Poniedziałek: Basia robiła ćwiczenia z zeszytu ćwiczeń. Tym razem dużo ich i nudne. Ale udało się je zmęczyć. Pozostałe Dzieci robiły swoje zadania ze swoich książeczek. Na początku dnia w ramach ćwiczeń duchowych odkrywaliśmy obżarstwo i umiarkowanie. Postanowiliśmy w tym tygodniu zaprzyjaźnić się z tą cnotą. Oj, ciężko jest, ciężko. A wieczorem Dzieciaki postanowiły obejrzeć fragmenty Quo Vadis…
Wtorek: Basiulek zapoznawał się z pojęciem ułamka. To również jej się spodobało. Przez większą część dnia rysowała na tablicy jak można podzielić pizzę, angażując w to młodsze rodzeństwo. W ramach praktyki poćwiczyła czytanie oraz pisanie. Obejrzała odcinek Magic EnglishWild Animal, a później czytała trochę sama trochę z pomocą Babci i Dziadka „Wiersze, że aż strach” Małgorzaty Strzałkowskiej. O książce pisałam już wcześniej. Dla przypomnienia, jest to nasza lektura wakacyjna. Książka nadal podoba się Basi, bo i utwory miłe w odbiorze i szata graficzna tj. kolaże Autorki wyjątkowe. Muszę, przyznać, że  ja również z przyjemnością zajrzałam do strasznych wierszy p. Strzałkowskiej.
Środa:  Jak co rano zaczęliśmy od modlitwy i ćwiczeń logopedycznych. Następnie przypomnieliśmy sobie, że to Bóg jest dawcą życia. Była to dobra okazja do porozmawiania, o początkach życia w ogóle, o tym, że każde z naszych Dzieci jest wymodlone i oczekiwane. Następnie Basia ćwiczyła ułamki i pogadaliśmy o pszczołach, ulach i Uszatku. Rok temu robiliśmy lapbook’a pt. „Ule Uszatka”. Punktem wyjścia do tego był także film, który oglądały Dzieci poprzedniego dnia o pszczołach „Bee Movie„. Omówiliśmy mity o pszczołach [i ludziach] zawarte w filmie.
Czwartek: Święto Odzyskania Niepodległości. Tego dnia szkoły nie było. Za to po południu odwiedzili nas Goście, pisałam w osobnym poście.
Piątek: Skorzystaliśmy i nadrabialiśmy zaległości. Basia pracowała z zeszytem ćwiczeń, utrwalając głoski „u” oraz „ó„. Mówiliśmy o uchu, słuchu i mózgu. Robiliśmy eksperyment polegający na rozpoznawaniu różnych dźwięków. Dzieciaki obejrzały film z serii „Było sobie życie” dotyczące ucha i mózgu. A później Basieńka postanowiła pobawić się ułamkami. Nie sądziłam, że aż tak jej się spodobają.
Sobota: Są takie miłe dla mnie chwile, gdy zajęta szykowaniem obiadu słyszę jak moje Dzieciaczki w klasie odmawiają modlitwę na rozpoczęcie szkoły, a potem Basia staje się Panią Nauczycielką i powtarza to, co najbardziej podobało jej się w minionym tygodniu nauki.. Tak właśnie było dzisiaj. Mimo zmęczenia radością napawały mnie odgłosy ze „szkoły”. Znaczy się fajny tydzień mieli 🙂

Szkoła działa

Oficjalnie stwierdzam ponowne otwarcie szkoły.
W nieco krótszym tygodniu po Uroczystości Wszystkich Świętych, przypominaliśmy sobie głoskę „i„.
We wtorek Basia uzupełniała ćwiczenia w zeszytach ćwiczeń, a młodsze Dzieci robiły wybrane przez siebie zadania z ich książeczek ćwiczeń.
Środa to nasz dzień matematyczny. Krótko mówiliśmy o iloczynie oraz ilorazie. Pamiętam ze swoich lat szkolnych, że byłam zaskoczona, że można coś policzyć łatwiej niż przez sumowanie wielu składowych. Podobne zaskoczenie widziałam u Barbórci.  Dla relaksu umysłowego zaś poznawaliśmy impresjonistów z Claudem Monet na czele. Powstały ciekawe obrazy impresjonistyczne.
Czwartek to nasz dzień pracy z książką. Czytaliśmy i przygodach Ani i Krzysia (przyjaciół Martynki) na Śri Lance. Dziatwa miała za zadanie wykonać ilustracje do przeczytanego opowiadania. Basia pracowała także z atlasem geograficznym.
Piątek poświęciliśmy na poznawanie wybranych wyrażeń idiomatycznych. Najbardziej zapamiętali „umarł w butach” 😉 Omówiliśmy także w błyskawicznym tempie różne instrumenty muzyczne. Niektóre z instrumentów perkusyjnych posiadamy, więc oczywiście młodzież skomponowała stosowną na tę okazję melodię. W dalszej części dnia Dzieciaki pracowały z ciastoliną.

Mróz Mrozowicz

Wklejam filmik nakręcony jeszcze w kwietniu, kiedy pracowaliśmy nad głoską „M”. Miłego oglądania.

Tydzień "G" zdjęcia

Gramy w gumę 🙂

Tydzień "J"

Weekend szybko minął i od poniedziałku domowe przedszkole znów pracowało. Tym razem Dzieciaczki poznają „J”. Hm… Musze przyznać, że miałam trochę problemów z wymyśleniem różnego rodzaju „aktywności” rozpoczynających się na głoskę „j”.
Poniedziałek: Po modlitwie i rozgrzewce Dziatwa jak co poniedziałek zapoznawała się z nową ‚literką’. Opisywali ilustrację, dotykali literek oraz kolorowali duże „J”. Tym razem nie techniką window color, ale dla odmiany brokatem w żelu. Bardzo fajna rzecz i nie sypie się tak jak tradycyjny brokat w słoiczku. Gdy chłopcy poszli na spacer z Dziadkiem, Dziewczynki oglądały Wędrówki z Jaskiniowcami. Po filmie Basia zajęła się składaniem origami.
Wtorek: Tu się nakombinowałam najbardziej, bo jakiż eksperyment prosty dla przedszkolaków i dający się wykonać w domu  można wymyślić na „j”. Doświadczenia z prądem odpadły z braku dostępnych materiałów, ale na szczęście mieliśmy w domu sól oraz mąkę, a także jodynę 🙂 Głównym „bohaterem” dnia dzisiejszego stal się jod – pierwiastek chemiczny o charakterystycznym zapachu i pewnych właściwościach, które miał wykazać eksperyment. 
Doświadczenie pierwsze polegało na wąchaniu soli. Mam idealną sól do tego celu, jest tak bogata w jod, że aż folia była lekko żółta, nie mówiąc o zapachu magazynu chemicznego jaki wydziela się przy każdym otwarciu słoiczka. 🙂
Doświadczenie drugie: 
Potrzebne były mąka, woda ciepła oraz zimna, jodyna [wodny r-r] talerzyk, szklanka  łyżka oraz pipeta bądź zakraplacz.
Przygotowanie: Łyżkę stołową mąki mieszamy z zimną wodą. Wody należy użyć niewiele tak tylko, żeby mieć w miarę jednolitą konsystencję mieszaniny. Następnie dolewamy gorącej wody. [U nas wyszło pół szklanki  mieszaniny i to była spora ilość.] Odstawiamy mieszaninę do ostygnięcia. Gdy ostygnie wykładamy łyżkę na talerzyk i wkraplamy jodynę. Całość zabarwi się na niebiesko. Zawdzięczamy to skrobi zawartej w mące oraz temu, że za pomocą jodu można ja wykryć.
chciałam również wyjść na przeciw zainteresowaniom Basi i poszukać jakiś schematów origami na rozpoczynających się na „j” i chyba dość nieuważnie to robiłam, ponieważ nic nie znalazłam. Nauka jednak w las nie poszła, do książek zasiadła Basia i znalazła jeża oraz jaskółkę 🙂

Tydzień "G"

Poniedziałek: W tym tygodniu Dziatwa będzie poznawać głoskę „g”. Zaczęliśmy spokojnie. Od obejrzenia literek oraz opisu ilustracji. Okazało się, że głoska „g” może znajdować się na początku, w środku a także na końcu wyrazów. Następnie, jak to już mamy w zwyczaju, Dziewczynki oraz Janek wykonywali swoje obrazki farbkami do malowania na szkle. [Rety! Gdzie znajdę miejsce do ich umieszczenia?!] Kiedy kontury schły, czytałam Dzieciaczkom wiersze. Pierwszy Jana Brzechwy pt. „Grzyby” oraz Juliana Tuwima „Idzie Grześ”. Wiersz Brzechwy stał się okazją do rozmowy o grzybach. Wszyscy z przyjemnością obejrzeliśmy atlas grzybów. Nie wiem, czy zwróciliście uwagę, że pomocy Borowikowi odmówiły grzyby jadalne. [Niektóre dziś uznane za niejadalne!] Tu można znaleźć internetowy atlas grzybów.
W ramach praktycznych zajęć dnia codziennego Przykorszczęta przygotowały trójkolorową galaretkę. Pycha! 
W tym tygodniu w ramach rozgrzewki śpiewamy „Gęś wodą”. Zabawą tygodnia jest „Głuchy telefon” oraz gra w gumę. 
Wtorek: Ciężki dzień. Bez przerwy ktoś dzwonił, był listonosz z paczką i facet z zakupami. KOSZMAR! Nie udało nam się zrealizować wszystkiego co zaplanowałam na dziś. Trudno. Tak też bywa. Dzień eksperymentów przekładamy na środę. Dziś natomiast udało mi się uruchomić maszynę do szycia i powstała sukieneczka dla Jadzi. Jadziulek wybrał bardzo lekki materiał w sam raz na upalne lato. Następną rzecz uszyję z materiału, który wybiorę sama. 
Środa: Cisza i spokój. Nadrabialiśmy to, czego nie udało się zrobić dzień wcześniej. W ramach eksperymentów Dziatwa sprawdziła co to jest grawitacja. Pierwszy eksperyment polegał na sprawdzeniu co stanie się z przedmiotami, które upuści się z jakieś wysokości, czy wszystkie spadają i dlaczego. Drugi eksperyment to samochód na monety. Doświadczenie to spodobało się Dzieciakom do tego stopnia, że zaprosili pana listonosza na demonstrację. 😉 
 
eksperyment 1

eksperyment 2

Czwartek: Największą atrakcją dnia byli Guzikowcy. Podobają mi się kolaże  Małgorzaty Strzałkowskiej, która współpracuje m.in. ze Świerszczykiem, Dzieckiem. Więcej informacji o Autorce i Ilustratorce można znaleźć np. pod tym adresem. Po części zainspirowana tymi pracami, po części realizując własną wizję 😉 postanowiłam dać Dzieciakom szansę stworzenia czegoś niebanalnego. Tak oto powstali Guzikowcy. Pierwotnie miały być to tylko ludziki, jednak w czasie tworzenia powstał robot oraz samochód.

Piątek: Dzień luźniejszy. Na początku tygodnia dałam Dzieciakom możliwość wyboru czy w piątek chcą się dowiedzieć czegoś o gadach czy raczej o gołębiach. Barbórka z Jańciem wybrali gady, zaś Jadzia – gołębie. Cały dzień Dzieciaki ciężko pracowały. W ruch poszły nożyczki, klej, flamastry. Po kilku godzinach wytężonej pracy powstały dwie książeczki – lapbooki. O gadach oraz o gołębiach.

  

I już zupełnie na zakończenie dzielę się zdjęciem zrobionym podczas naszej porannej modlitwy przed nauką. Pozostawiam bez komentarza 😉

Tydzień "N"

Minął tydzień. Tym razem Dziatwa poznawała głoskę „N”.

Poniedziałek: Silny wiatr nie nastrajał nas pozytywnie. Po niedzielnym rozkosznym dniu, nie za bardzo chciało się Dzieciakom wrócić do pracy i zabawy. Utknęliśmy już na modlitwie porannej, a nawet wcześniej na znaku krzyża. Dzieciaki przeżegnały się w sposób tak obrzydliwy, że zamiast normalnej nauki, krótko i konkretnie mówiliśmy o kościele prześladowanym. Pomogło, od tego dnia znak krzyża jest czyniony z należytym szacunkiem. Swoja droga ciekawe, czy jest to narzucanie własnych poglądów i grożą za to konsekwencje prawne… W dalszej części dnia Dzieciaki poznawały nową głoskę. Basia pracowała z podręcznikiem. Wieczorem czytaliśmy „Niezwykłe przygody Ani i Pawła.” Dziewczynki zgodnie wybrały opowieść o tajemniczym ogrodzie i muszę przyznać, że opowiadanie to podsunęło mi kilka pomysłów na cały tydzień.
Wtorek: Muszę przyznać, że wymyślenie eksperymentu na „N” nie było łatwe. W końcu zajęliśmy się poznawaniem natury. Dzieci dowiedziały się, czym są nasiona, a nawet udało się im posiać nasionka na kiełki. Nawet Babcia skorzystała, dostarczając swój pojemniczek do kiełkowania. Okazało się, że różne rośliny mają odmiennie wyglądające nasiona. Do dyspozycji mieliśmy lucernę, rzodkiew, brokuła, czerwoną kapustę, słonecznika, kukurydzę, pszenicę oraz fasolę mung. Okazało się, że nasiona tych roślin różnią się między sobą. 
Środa: Dzień matematyczny. Dziś Jańcio i Błażko wyszli wcześniej do Dziadka, gdyż musieliśmy pójść na pocztę, co stanowi prawdziwą trzygodzinną wyprawę. Dziewczynki natomiast pracowały dziś na komputerze. Jest bardzo miły program matematyczny dla najmłodszych, pisałam chyba o  nim wcześniej, 2+2. Nawet Jadzia była nim zainteresowana i nie okazywała znudzenia, czy zniechęcenia. Można po pobrać pod tym adresem. Polecam. Wieczorem zaś graliśmy w grę, którą zrobiłam dla dzieci jakiś czas temu. Gra o Narnii. Ponieważ Dzieciaki Narnii boją się oglądać, stąd nawet nie proponowałam im filmu ani lektury. Ale gra im się podobała. Stąd można pobrać instrukcję do gry. Gra się dość szybko, więc nawet młodszym dzieciom nie będzie się nudziło.

Czwartek: Jak już pisałam z lektury Narnii zrezygnowałam tym razem. Za to postanowiłam wrócić do „Niezwykłych przygód Ani i Pawła”, do historii tajemniczego ogrodu. Po przeczytaniu historii zaprosiłam Dzieci do namalowania obrazka przedstawiającego ich w tajemniczym ogrodzie. Hmm… Muszę przyznać, że prace były bardzo, bardzo oryginalne. Jaś namalował ślimaka [rozdeptanego], Jadzia namalowała kwiaty, natomiast Basia motyla. Tyle, że jego wnętrze. Najwyraźniej dzisiejsza historia Jonasza wywarła na niej duże wrażenie.
Piątek: Nieco luźniejszy dzień. Jadzia dziś zajęła się zadaniami z książeczki do kolorowania. Barbórcia rozwiązywała rebusy. Chłopcy w tym czasie byli z Dziadkiem na spacerze. Po obiedzie budowaliśmy z Jankiem tory. Tak, Mała Dziewczynka lubi bawić się klockami :). Błażko uciął sobie godzinną drzemkę. Dziewczyny z Dziadkiem poszły na łyżwy.

I jeszcze zupełnie na zakończenie pochwalę się, że od poniedziałku robimy rozgrzewkę przy akompaniamencie 😉 Nie gram tak ładnie jak Chrzestny Benia, ale melodię można rozpoznać 🙂
A tak wyglądał nasz Krzyż Wielkopostny na początku tygodnia.

Tydzień "C" – ciąg dalszy

 
Środa była dniem poświęconym cyferkom. Basia rozwiązywała zadania, Jadzia układała puzzle, podobnie jak Janek. Tego dnia piekliśmy także ciasteczka: cyferki, ciasteczka-c oraz na wyraźnie życzenie Jana, ciężarówki. Smaczne były 🙂 
Czwartek to nasz dzień pracy z książką. Ponieważ Cudaczka-Wyśmiewaczka czytaliśmy wcześniej, tego dnia czytaliśmy Calineczkę. Jako bonus za dobre sprawowanie Dziatwa mogła obejrzeć Calineczkę. Bardziej podobała im się wersja oryginalna, czytana. Czwartek to także dzień różnych prac manualnych. W tym tygodniu dowolna techniką należało wykonać ‚cudaka’. Dziewczyny były bardzo kreatywne.
W piątek zaś oglądaliśmy i mówiliśmy o Liturgii Eucharystycznej i o cudzie eucharystycznym w Lanciano. Nie mogę powiedzieć, że mnie nie wysłuchali. Owszem słuchali. Spodziewałam się jednak jakieś bardziej żywej reakcji, zdziwienia, zaskoczenia, czy ja wiem? A oni najwyraźniej doszli do wniosku, że Bóg czyni cuda i nie ma w tym nic niezwykłego, wszak jest Wszechmogący. Wcześniej mówiliśmy o tym, że chleb i wino stają się Ciałem i Krwią Pana Jezusa i tak właśnie jest, bo przecież Pan Jezus sam o tym powiedział. Eh, cuda nasze codzienne…

Tydzień "C" – uwaga

Mój Mądry Mąż dodał jeszcze słowo komentarza do naszych edsperymentów, pozwalam sobie wkleić poniżej.

„No i oczywiście do tego dochodzi lepkość – eksperyment nie udałby się np. z rurką fi 50mm.”

Dziękuje Skarbie. 


Tydzień "C"

Poniedziałek: 
Liturgia Eucharystyczna – Dzieciaki kontynuowały pracę z naszą interaktywną książka o Mszy Świętej. Mówiliśmy o Ciele Pana Jezusa i Jego Krwi.
Pisanie i czytanie – Maluchy poznawały głoskę C, dla Basi było to utrwalenie wiedzy, jednak ćwiczyła z ochotą.
Zrobiliśmy ciasteczka, co prawda na ‚E’ – eklerki, ale jednak ciasteczka. Pycha 🙂

Bawiliśmy się także w różne gry: ciuciubabkę (z powodu braku wymaganej do zabawy przestrzeni Dzieciaki miały za zadanie dojść z zawiązanymi oczami do wyznaczonego miejsca. Nie było to łatwe, ale było zabawne) oraz rzuty do celu.
Wtorek: Dzień zaczął się z opóźnieniem.  Przeczytaliśmy przeznaczone na dziś czytania do naszego Krzyża i zabraliśmy się za dokończenie rozpoczętego wczoraj malowania farbkami witrażowymi głoski C. Martwię się trochę, ponieważ miejsce na eksponowanie pięknych, literkowych witrażyków nam się kończy.

W dalszej części dnia wykonywaliśmy eksperymenty tak, jak to zazwyczaj czynimy we wtorki. Dziś eksperymentowaliśmy z ciśnieniem.

Eksperyment 1
Potrzebne były: szklana soku, strzykawka/słomka.
Przebieg: 
1. Do szklanki nalewamy soku
2. Zanurzamy strzykawkę/słomkę, gdy napełni się sokiem
3. Zatykamy palcem i wyciągamy ze szklanki
Co się stało?
Sok pozostaje w strzykawce/słomce. Wypływa dopiero, gdy zostanie odsuunięty palec.
Wyjaśnienie

Palec zatykający otwór zmniejsza ciśnienie powietrza, które od góry działa na strzykawkę/słomkę. W efekcie ciśnienie powietrza oddziaływające od dołu na strzykawkę jest większe niż od góry. To powoduje, że sok pozostaje w strzykawce/słomce. 

Eksperyment 2.
Potrzebne były: Niezbyt duża butelka np. po syropie, napełniona wodą lub sokiem możliwie jak najwyżej, słomka, plastelina
Przebieg: 
1. Do butelki wlewamy wodę, sok po brzegi
2. Wkładamy słomkę
3. Z palsteliny formujemy wałeczek i jak najdokladniej przyklejamy do butelki i słomki. Chodzi o uszczelnienie otworu, tak by wewnątrz pozostawało jak najmniej powietrza.
4. Próbujemy napić się z butelki
Co się stało? 
nawet gdy bardzo mocno będziemy wciągać wodę, pozostanie ona w butelce.
Wyjaśnienie:

Podczas picia przez słomkę z otwartej butelki tak naprawdę nie wciągamy cieczy ale powietrze. Dochodzi do zmniejszenia ciśnienia w butelce. Ponieważ na samą ciecz oddziaływać nadal ciśnienie z zewnątrz, podnosi się ona w słomce. Gdy uszczelnimy butelkę, ciecz nie będzie się podnosić w słomce, ponieważ nie będzie na nią oddziaływać ciśnienie powietrza z zewnątrz butelki.

Eksperyment 3
Potrzebna była strzykawka, ale dobrze się też sprawdza miarka (zakraplacz) do popularnych leków przeciwbólowych i przeciwgorączkowych.
Przebieg
1. Pokazujemy dzieciom że swobodnie można przesuwać tłoczek.
2. Czy łatwo przesunąć tłoczek, jeśli zatkamy otwór?
Co się stało?
Po zatkaniu otworu można przesunąć tłoczek do pewnego momentu.
Wyjaśnienie:

Powietrze można ścisnąć (sprężyć) Nacisk tłoczka powoduje, że powietrze się ścieśnia i na strzykawkę oddziałuje większe ciśnienie. Sprężone powietrze oddziałuje z bardzo dużą siłą, co można odczuć zatykając otwór strzykawki. Gdy puścimy tłoczek, wraca on na miejsce. Powietrze się rozpręża. 

Wnioski:
Powietrze, które nas otacza posiada swój ciężar i tym ciężarem naciska na nas i na całą powierzchnię ziemi ze wszystkich stron. Siłę tego nacisku nazywamy ciśnieniem i wyrażamy w Pascalach.  I tyle myślę, na początek wystarczy.

Tydzień E

Drobna poprawka do planu zajęć. Czytanie i pisanie robimy codziennie. W tym tygodniu czas na powtórzenie samogłoski „e”.

E jak Ewangelia i jak Eucharystia. Kontynuowaliśmy pracę z książeczką interaktywną o Mszy Świętej. Widzę, ze to był dobry pomysł. Dzieciaczki, zwłaszcza Dziewczynki stały się bardziej uważne podczas Eucharystii. Przestało to już być, przepraszam za wyrażenie, przedstawienie, ale okazuje się, że wszystko co się dzieje w czasie Mszy ma swój sens. Przyznam się, że mnie także dobrze robi ta książeczka 🙂
W dalszej części dnia Dziatwa rozwiązywała rebusy.
Do poduszki czytałam dzieciakom Bajki Ezopa. Basi ulubiona jet o małej myszce, która pomogła wielkiemu lwu, gdy ten dumny zwierz znalazł się w potrzebie.

Up ↑