Matka dmucha w balonik

Czytając tytuł posta ktoś mógłby pomyśleć, że jednak patologia… Zapewniam to nie jest tak, jak sugeruje tytuł. Zdarzenie o którym mowa zaistniało tylko i wyłącznie z powodów naukowych.

BJ opracowuje właśnie temat układu oddechowego człowieka. W związku z tym zastanawiała się nad mechanizmem wentylacji płuc. I do tego właśnie potrzebny był balonik. Z powodu braku balonika musiała wystarczyć torebka foliowa. I tak po zalepieniu wszystkich dziur (torebka z odzysku) udało się rozwiązać wszystkie wątpliwości z tematem związane.balonik

Wiatr

Oj, zrobiły mi się zaległości w publikowaniu nowych postów. Pilnując własnych prac domowych (Mama oprócz tego, że czyta to jeszcze się uczy ;)) zupełnie zaniedbałam wpisy. Postaram się, począwszy od tego posta szybko, w telegraficznym skrócie napisać Wam, co u nas się działo.

Drugi tydzień ferii oraz pierwszy tydzień po feriach mogę podsumować jako tydzień W-F. Właśnie te literki poznawał Benio. Zrobiliśmy fokę oraz wieloryba techniką origami. Wieloryb bardziej przypadł Benowi do gustu i po szkole zrobił jeszcze kilka.

Odbyły się eksperymenty fizyczne z p. Ewą, których tematem był wiatr. Powstało kilka interesujących projektów.

wiatr

Reszta to nasza zwykła, żmudna praca 😀 i normalne zajęcia pozalekcyjne, oprócz zbiórek oraz basenu zawieszonych na czas ferii.

I tydzień Wielkiego Postu

NMP z Lourdes [poniedziałek]

Poniedziałkową katechezę  poświęciliśmy wspomnieniu spotkania św. Bernadecie Soubirous z Najświętszą Maryją Panną. Jadzia i Basia na głos czytały książkę Ewy Stadtmuller Bernadetta i Pani z Lourdes. Później Dzieciaki wykonywały ilustrację do książki dowolną techniką. Barbórka i Jadzia wspólnie zrobiły Grotę z Massabielle. Janek i Benio wyklejali swoje obrazki. Benio dodatkowo zrobił bukiet plastelinowych kwiatków dla Maryi.
Reszta dnia przebiegała normalnie. Trochę kaligrafii, trochę matematyki i trochę grafomotoryki. 
Po południu Dziewczynki zaczęły przygotowywać… nie…. nie lapbooka 😉 Tym razem notebooka o oceanach. Specjalnie przedłużyłam im ten temat, żeby zaproponować Dziewczynkom taką formę pracy. 
Czym jest notebooking? Na to pytanie nie ma łatwej i jednoznacznej odpowiedzi. Chyba najprościej powiedzieć, że jest to forma zapisu i porządkowania wiedzy. Taka notatka. Zobaczcie na zdjęciach jak nam wyszło, może to trochę wyjaśni…. 
Tej formy możecie używać do nauki chyba wszystkiego: literatury, historii, biologii, geografii, ale również matematyki, fizyki oraz chemii. Notatka taka bogata jest w zdjęcia, wykresy, tabelki. U nas pojawiły się dodatkowo mini-książeczki, znane wcześniej z lapbooków. Na podstawie przygotowanej notatki łatwiej było Pannom wykonać obiecaną, a odwlekaną prezentację lub jak wolicie Dziewczęta zrobiły Chłopcom szkołę o oceanach 😉 Stworzyły do tego nastrój  przez rozłożenie błękitnego i zielonego koca oraz odpowiedni strój. 
Więcej informacji o notebookach znajdziecie np TUTAJ [ang.]
We wtorek kontynuowałyśmy z Dziewczętami przygotowywanie notebooka. Chłopcy otrzymali swoje zadanka. Okazało się jednak, że Pannice również chcą mieć takie jak oni. Mamusia więc dołożyła Dziewczętom pracy z czego były [o zgrozo!] zadowolone. Prawdę mówiąc ja również.
We środę rozpoczął się  tak przez nas oczekiwany czas ćwiczeń duchowych –  Wielki Post. Nasz tegoroczny Krzyż Wielkopostny wygląda tak jak na zdjęciu poniżej. Tradycyjnie naklejanie zaczęła w tym roku najmłodsza osoba tj. Łusia. W jej imieniu obrazek wykonała i nakleiła Basia.
Udało nam się również zrobić przygotowany w zeszłym roku [trochę się wstydzę z tego powodu] lapbook o Wielkim Poście. 
Tematy:
  • Co to jest Wielki Post?
  • Pokuta
  • Symbolika 40 dni Wielkiego Postu
  • Droga Krzyżowa mini-książeczka
  • Stacje Drogi Krzyżowej
Do lapbooka dołączyliśmy grę planszową o Drodze Krzyżowej.  Do pobrania TUTAJ.

We środę Barbórka zarządziła eksperymenty. Pomocny okazał się zestaw zakupiony również w minione wakacje: „Zagadki oceanu”. Eksperymenty przeprowadzali samodzielnie. Najbardziej przypadło im do gustu doświadczenie z densytometrem, a to dlatego, że mogli wreszcie popróbować soli i słonej wody 😉 

Czwartek i piątek minęły nam spokojnie i bez niespodzianek. Każdy miał swoje zadania do wykonania. Dzieciaki pomagały także w sprzątaniu.
W piątek musieliśmy dokonać ciężkiego i trudnego dla nas wyboru. Dziewczęta miały zbiórkę zuchową, Jan z Tatą poszli na Drogę Krzyżową dla dzieci, a my z Maluchami zostaliśmy w domu. Trochę szkoda, że nie udało się przesunąć godzin zbiórki tak, żeby również zuchenki mogły wziąć udział w Drodze Krzyżowej…  
Nasza sobota również była intensywna. Rano musiałam zrobić badania kontrolne, po nich odwiedziliśmy z Mężem znienawidzone przez nas centrum handlowe. Obiad zjedliśmy u moich Rodziców, u których wcześniej zostawiliśmy Dzieci. Nie chcieliśmy zabierać ich do Sodomy i Gomory jak nazywamy odwiedzane sporadycznie CH. Wróciliśmy do domu i Dzieciaki miały swoją cosobotnią lekcję pianina z Panią Karoliną. Miło słuchać jak grają i robią postępy. Dzień zakończyliśmy w gronie Przyjaciół na urodzinach naszej Chrześnicy. Anielka skończyła już 4 latka!
Dzisiejszą niedzielę spędziliśmy również tradycyjnie. Po śniadaniu Chórzyści pojechali na próbę scholi. Dołączyliśmy do nich z Mężem oraz Maluchami na Mszy Świętej. Ponieważ niezbyt dobrze mi się ostatnio chodzi, więc spacer z musu wyszedł samochodowy. Po obiedzie również tradycyjnie Dzieciaki oglądały „film o świętym”. Dziś dawno nieoglądany, a jeden z ulubieńszych film pt. Spotkanie z Jezusem. Jest to film rosyjsko-brytyjski łączący film lalkarski z animowanym. Sama chętnie go oglądam i wzruszam się razem z Dzieciakami.

PS. Wiele innych ciekawych pomysłów o morzach i oceanach znajdziecie na blogu Wczesna Edukacja Kuby i Antka.

Fizyka

Dzisiaj odbyły się u nas mini-warsztaty z fizyki. Zajęcia prowadziła Pani Ewa, którą  serdecznie pozdrawiamy. Póki co nie udało nam się wydobyć od Dzieci informacji co robili. Jedynie Janek powiedział, że zrobił ze słomki metal, który przyciągał papierki. Cierpliwie czekamy na powtórzenie eksperymentów w najbliższych dniach, tak jak to mialo miejsce po warsztatach w szkole. W warsztatach brało udział 10 dziewczynek, w wieku 6-9 lat. [Fakt, iż były to same dziewczynki był raczej przypadkiem, niż naszym celowym działaniem]. Do grupy dołączył Jańcio, który już na początku zajęć zaznaczył, że jest wrażliwy 😉
Podczas eksperymentowania Dziewcząt oraz Janka, Mamy w kuchni miały okazję porozmawiać nt edukacji domowej, wymienić się doświadczeniami. Padły także różne propozycje edukacyjne. 
Dziś {w niedzielę} przy śniadaniu, zgodnie z naszym przypuszczeniem,  dowiedzieliśmy się, że ogórek przewodzi prąd. A dlaczego? – zapytałam Janeczka, który zaczął „sypać” jako pierwszy. Bo jest z metalu? 😉 W końcu jednak udało nam się wydobyć pełną informację dotyczącą ogórka i tego z czego się składa… 

Tydzień "D" i "Y"

Czas szybko mija. W minionym tygodniu zajmowaliśmy się głoskami „D” oraz „Y”. Ponieważ jest to dla Dzieci przypomnienie i utrwalenie wiadomości z poprzedniego roku, więc zbytnio nie skupialiśmy się na podstawach. 
Poniedziałek: Poznajemy głowne prawdy wiary: Sakramenty święte. Przypomnieliśmy sobie także głoski na tydzień i Dzieciaki pracowały z ćwiczeniami.
Wtorek: Bóg stworzył anioły, Basieńka uzupełniała zeszyt ćwiczeń, a młodsze Dzieci zajęły się kolorowaniem obrazków. Benio zaś zajął się robieniem bałaganu…
W dalszej części dnia Barbórcia ćwiczyła czytanie z Elementarza Falskiego, a później spontanicznie wypłynął nam temat myślistwa, kto to jest myśliwy. Sporo czasu Dzieciaczki spędziły na kolanach u Dziadka, który przez resztę dnia czytał im różne książki i opowieści.
Środa: Dodawanie i odejmowanie w zakresie 10 – praca z zeszytem ćwiczeń oraz mówiliśmy o systemie dziesiętnym, praca z materiałem Montessori.
We czwartek gościliśmy Anię i Stasia oraz ich Mamę – Kosika. Serdecznie dziękuję Wam za tę wizytę. Jak już pisałam Kosikowi, miałam obawy co do naszego spotkania i starałam się wymyślić coś co będziemy mogli zrobić wspólnie. Pracowaliśmy więc z książką. Na warsztat wzięliśmy opowiadanie „Jak nasza Mama ratowała dzwonnicę” z książki Joanny Papuzińskiej „Nasza Mama Czarodziejka”. Po lekturze było przedstawienie. Filmik oczywiście pojawi się na blogu i może nawet nie trzeba będzie na niego czekać pół roku 😉 Później Dziewczynki robiły zadania dotyczące lektury. W tak zwanym międzyczasie, gdy Mamy zajęte były wyczarowywaniem obiadu, Dzieciaczki oglądały Magic English. A po obiedzie nadszedł czas na eksperymenty tym razem tematem była dioda. Chłopcy kiedy nie uczestniczyli w szkole umysłem uczestniczyli fizycznie i główny ciężar swojego zaangażowania przenieśli na socjalizację. Jeszcze raz dziękujemy za wizytę i mamy nadzieję na więcej.
W piątek Basieńka robiła sprawdziany z Zeszytów Ćwiczeń. Część matematyczna poszła jej szybko i nie sprawiła trudności. ale za to część polonistyczna kosztowała ją dużo wysiłku. W nagrodę mogła uzupełnić zeszyt do matematyki i porysować. Młodsze Dzieci uzupełniały swoje zeszyty ćwiczeń, bawiły się liczmanami i kolorowały obrazki. A także bardzo ładnie pomogły posprzątać cały dom na nadchodzący weekend.

Suchy lód

Jak niektórzy z Was wiedzą korzystamy z pewnego sklepu internetowego, który dostarcza nam wszelkie  artykuły potrzebne do mojej działalności kulinarnej. Gdy zamawiamy mrożonki, często trafia nam się taka oto  gradka:

suchy lód
Jest to zestalony dwutlenek węgla, powstaje przez sprężanie i sprasowanie dwutlenku węgla. Ma on  zastosowanie w chłodnictwie. Suchy lód nie topi się ale sublimuje [bezpośrednie przejście od formy zestalonej do fazy gazowej], co powoduje ochładzanie się suchego lodu do temperatury -78,5 st C. W warunkach labolatoryjnych suchy lód wraz z rozpuszczalnikiem organicznym [acetonem, etanolem] tworzy mieszaninę chłodzącą. My w warunkach domowych wykorzystaliśmy wodę, dzięki czemu otrzymaliśmy tzw. zimny dym/zimną mgłę. Im woda cieplejsza tym gwałtowniej przebiega sublimacja. Jest to także dodatek do żywności E290. Smacznego 🙂

Tydzień "Ę"

Wszyscy się rozchorowaliśmy w zeszłym tygodniu. Wszyscy poza Mężem oczywiście. Nie wiem, jak Wy czujecie się podczas kataru. Mnie on kompletnie rozbija. Już wole mieć gorączkę i położyć się do łóżka, niż mieć zwykły katar. Mimo przeziębienia udało nam się jednak coś zrobić. Dziatwa poznała nową „literkę” – ‚ę’. 
 W ramach eksperymentów wywoływaliśmy tęczę. W pierwszym eksperymencie rozszczepialiśmy światło przy użyciu pryzmatu, w drugim zaś użyliśmy wody ze spryskiwacza do kwiatków. Jeszcze nigdy kwiatki nie były tak dobrze spryskane tylko podłogę trzeba było wytrzeć.

A potem już było gorzej, ponieważ strasznie bolała mnie głowa. Mimo iż mam czworo dzieci rutinoscorbinu nie biorę, niech się Dzieci uczą empatii i tego, że Mama czasem tez choruje.

Tydzień "J"

Weekend szybko minął i od poniedziałku domowe przedszkole znów pracowało. Tym razem Dzieciaczki poznają „J”. Hm… Musze przyznać, że miałam trochę problemów z wymyśleniem różnego rodzaju „aktywności” rozpoczynających się na głoskę „j”.
Poniedziałek: Po modlitwie i rozgrzewce Dziatwa jak co poniedziałek zapoznawała się z nową ‚literką’. Opisywali ilustrację, dotykali literek oraz kolorowali duże „J”. Tym razem nie techniką window color, ale dla odmiany brokatem w żelu. Bardzo fajna rzecz i nie sypie się tak jak tradycyjny brokat w słoiczku. Gdy chłopcy poszli na spacer z Dziadkiem, Dziewczynki oglądały Wędrówki z Jaskiniowcami. Po filmie Basia zajęła się składaniem origami.
Wtorek: Tu się nakombinowałam najbardziej, bo jakiż eksperyment prosty dla przedszkolaków i dający się wykonać w domu  można wymyślić na „j”. Doświadczenia z prądem odpadły z braku dostępnych materiałów, ale na szczęście mieliśmy w domu sól oraz mąkę, a także jodynę 🙂 Głównym „bohaterem” dnia dzisiejszego stal się jod – pierwiastek chemiczny o charakterystycznym zapachu i pewnych właściwościach, które miał wykazać eksperyment. 
Doświadczenie pierwsze polegało na wąchaniu soli. Mam idealną sól do tego celu, jest tak bogata w jod, że aż folia była lekko żółta, nie mówiąc o zapachu magazynu chemicznego jaki wydziela się przy każdym otwarciu słoiczka. 🙂
Doświadczenie drugie: 
Potrzebne były mąka, woda ciepła oraz zimna, jodyna [wodny r-r] talerzyk, szklanka  łyżka oraz pipeta bądź zakraplacz.
Przygotowanie: Łyżkę stołową mąki mieszamy z zimną wodą. Wody należy użyć niewiele tak tylko, żeby mieć w miarę jednolitą konsystencję mieszaniny. Następnie dolewamy gorącej wody. [U nas wyszło pół szklanki  mieszaniny i to była spora ilość.] Odstawiamy mieszaninę do ostygnięcia. Gdy ostygnie wykładamy łyżkę na talerzyk i wkraplamy jodynę. Całość zabarwi się na niebiesko. Zawdzięczamy to skrobi zawartej w mące oraz temu, że za pomocą jodu można ja wykryć.
chciałam również wyjść na przeciw zainteresowaniom Basi i poszukać jakiś schematów origami na rozpoczynających się na „j” i chyba dość nieuważnie to robiłam, ponieważ nic nie znalazłam. Nauka jednak w las nie poszła, do książek zasiadła Basia i znalazła jeża oraz jaskółkę 🙂

Tydzień "C" – uwaga

Mój Mądry Mąż dodał jeszcze słowo komentarza do naszych edsperymentów, pozwalam sobie wkleić poniżej.

„No i oczywiście do tego dochodzi lepkość – eksperyment nie udałby się np. z rurką fi 50mm.”

Dziękuje Skarbie. 


Eksperymenty

Może przyda się Wam kilka linków do ciekawych stron dotyczących eksperymentów z dziećmi. Oto one:
A dlaczego?
Śląska Kawiarnia Naukowa
To tylko fizyka.

Udanej zabawy!

Tydzień "C"

Poniedziałek: 
Liturgia Eucharystyczna – Dzieciaki kontynuowały pracę z naszą interaktywną książka o Mszy Świętej. Mówiliśmy o Ciele Pana Jezusa i Jego Krwi.
Pisanie i czytanie – Maluchy poznawały głoskę C, dla Basi było to utrwalenie wiedzy, jednak ćwiczyła z ochotą.
Zrobiliśmy ciasteczka, co prawda na ‚E’ – eklerki, ale jednak ciasteczka. Pycha 🙂

Bawiliśmy się także w różne gry: ciuciubabkę (z powodu braku wymaganej do zabawy przestrzeni Dzieciaki miały za zadanie dojść z zawiązanymi oczami do wyznaczonego miejsca. Nie było to łatwe, ale było zabawne) oraz rzuty do celu.
Wtorek: Dzień zaczął się z opóźnieniem.  Przeczytaliśmy przeznaczone na dziś czytania do naszego Krzyża i zabraliśmy się za dokończenie rozpoczętego wczoraj malowania farbkami witrażowymi głoski C. Martwię się trochę, ponieważ miejsce na eksponowanie pięknych, literkowych witrażyków nam się kończy.

W dalszej części dnia wykonywaliśmy eksperymenty tak, jak to zazwyczaj czynimy we wtorki. Dziś eksperymentowaliśmy z ciśnieniem.

Eksperyment 1
Potrzebne były: szklana soku, strzykawka/słomka.
Przebieg: 
1. Do szklanki nalewamy soku
2. Zanurzamy strzykawkę/słomkę, gdy napełni się sokiem
3. Zatykamy palcem i wyciągamy ze szklanki
Co się stało?
Sok pozostaje w strzykawce/słomce. Wypływa dopiero, gdy zostanie odsuunięty palec.
Wyjaśnienie

Palec zatykający otwór zmniejsza ciśnienie powietrza, które od góry działa na strzykawkę/słomkę. W efekcie ciśnienie powietrza oddziaływające od dołu na strzykawkę jest większe niż od góry. To powoduje, że sok pozostaje w strzykawce/słomce. 

Eksperyment 2.
Potrzebne były: Niezbyt duża butelka np. po syropie, napełniona wodą lub sokiem możliwie jak najwyżej, słomka, plastelina
Przebieg: 
1. Do butelki wlewamy wodę, sok po brzegi
2. Wkładamy słomkę
3. Z palsteliny formujemy wałeczek i jak najdokladniej przyklejamy do butelki i słomki. Chodzi o uszczelnienie otworu, tak by wewnątrz pozostawało jak najmniej powietrza.
4. Próbujemy napić się z butelki
Co się stało? 
nawet gdy bardzo mocno będziemy wciągać wodę, pozostanie ona w butelce.
Wyjaśnienie:

Podczas picia przez słomkę z otwartej butelki tak naprawdę nie wciągamy cieczy ale powietrze. Dochodzi do zmniejszenia ciśnienia w butelce. Ponieważ na samą ciecz oddziaływać nadal ciśnienie z zewnątrz, podnosi się ona w słomce. Gdy uszczelnimy butelkę, ciecz nie będzie się podnosić w słomce, ponieważ nie będzie na nią oddziaływać ciśnienie powietrza z zewnątrz butelki.

Eksperyment 3
Potrzebna była strzykawka, ale dobrze się też sprawdza miarka (zakraplacz) do popularnych leków przeciwbólowych i przeciwgorączkowych.
Przebieg
1. Pokazujemy dzieciom że swobodnie można przesuwać tłoczek.
2. Czy łatwo przesunąć tłoczek, jeśli zatkamy otwór?
Co się stało?
Po zatkaniu otworu można przesunąć tłoczek do pewnego momentu.
Wyjaśnienie:

Powietrze można ścisnąć (sprężyć) Nacisk tłoczka powoduje, że powietrze się ścieśnia i na strzykawkę oddziałuje większe ciśnienie. Sprężone powietrze oddziałuje z bardzo dużą siłą, co można odczuć zatykając otwór strzykawki. Gdy puścimy tłoczek, wraca on na miejsce. Powietrze się rozpręża. 

Wnioski:
Powietrze, które nas otacza posiada swój ciężar i tym ciężarem naciska na nas i na całą powierzchnię ziemi ze wszystkich stron. Siłę tego nacisku nazywamy ciśnieniem i wyrażamy w Pascalach.  I tyle myślę, na początek wystarczy.

Nowa Era

Dziś dotarły do nas podręczniki dla Basi do pierwszej klasy. Po dłuższym zastanowieniu wybrałam wydawnictwo Nowa Era. Książki są bardzo ładnie wydane i ciekawe. Łatwo można połączyć przerabiany materiał (ćwiczenia, wycinanki, materiały dodatkowe) tak, iż rzeczywiście staje się to nauczaniem zintegrowanym. Basi tak bardzo spodobały się te książki, że dziś przerabiałyśmy nasz zaplanowany temat z podręcznika dla pierwszaków. Było ciekawie i chciała więcej, niestety nie pozwoliłam. Co robiłybyśmy w nowym roku szkolnym? 😉
Pozytywne tym razem wrażenie wywarły na mnie teksty Grzegorza Kasdepke. Choć jednocześnie widzę szeroko otwierającą się przed nami bramę klasyki dziecięcej, tak dla większej kultury. Gdyby Basia miała uczyć się z tych podręczników w szkole, pewnie było by równie fajnie, jednak nauczanie domowe pozwoli nam rodzicom na bieżąco nasycać treści programowe wartościami, którymi żyjemy na co dzień. I tak np. nie pozwolę dzieciom trwać w przekonaniu, że swoje kłopoty należy zakopać gdzieś głęboko, raczej powiem im, że jest Ktoś komu można z kłopotów się zwierzyć. Ba! nawet Ten Ktoś czeka by do Niego przychodzić, bo pragnie nas pocieszać i pokrzepiać.

Kontynuowaliśmy temat „e”. Dziś wtorek, zatem czas eksperymentów. Kilka prostych doświadczeń pozwoliło Dziewczynkom (Chłopcy wynieśli się do Dziadka i Babci) wytworzyć energię cieplną oraz elektryczność statyczną 🙂

Up ↑