Jak szybko mijają świąteczne dni.
Wczoraj Wigilia. Dziś już Dzień Bożego Narodzenia chyli się ku końcowi. Ale w tym roku mieliśmy wyjątkowe Święta. W pozytywnym tego słowa znaczeniu.
W przedświątecznych przygotowaniach pomagali jak co roku Dziadkowie. Mamie dziękuję za nieocenioną pomoc w szykowaniu tradycyjnych wigilijnych potraw, a Tacie za pomoc przy ‚brudnej robocie’ czyli w sprzątaniu. Kochanemu Mężowi dziękuję za pomoc przy najmłodszych, których udało się utrzymać z dala od newralgicznych punktów 😉
Tradycyjnie w Wigilię przed południem Monż wraz z Dzieciakami i Dziadkiem pojechali z życzeniami do Prababci, zawieźli jej przy tym kilka świątecznych wiktuałów. Po powrocie ubierali choinkę. Śliczną mamy w tym roku. Wiszą na niej wszystkie niemal świąteczne ozdoby jakie udało nam się przez lata zgromadzić. Prosiłam jedynie o oszczędzenie bombek po mojej babci, podejrzewając (póki co niesłusznie), że koty w nocy będą łaziły po choince.
Gdy już zrobiło się ciemno i wszyscy byli bardzo głodni (pościliśmy tego dnia), zasiedliśmy do uroczystej Wieczerzy. Tu zdjęcie na ułamek sekundy przed rozpoczęciem Wieczerzy.
Na stole obowiązkowo znalazło się puste nakrycie symbolizujące naszą gotowość do dzielenia się z potrzebującymi, do przyjęcia Przybyszów. Puste nakrycie kierowało także naszą pamięć na tych, którzy w te Boże Narodzenie nie zasiedli z nami przy stole. Po zapaleniu świec, L przeczytał fragment Ewangelii, a następnie podzieliliśmy się opłatkiem. A potem na stole zaczęły pojawiać się tradycyjne wigilijne potrawy: barszcz czerwony, ugotowany z wykorzystaniem własnej grudniowej marchwi z ogródka ;), drożdżowe paszteciki z kapusta z grzybami, ryba smażona oraz kapusta z grzybami. Do popicia zaś mieliśmy kompot z suszonych owoców.
Teraz nadszedł moment szukania na niebie pierwszej gwiazdki, jednak wcześniej Dzieciarnia otrzymała zadanie odśpiewania 5 kolęd. Motywacja była bardzo silna. Dziatwa ochoczo zabrała się do grania i śpiewania. Jednak już na początku drugiej kolędy rozległ się dzwonek do drzwi, ku naszemu ogromnemu zaskoczeniu i zdziwieniu w drzwiach pojawił się….
Gdy Tajemniczy Gość zniknął w tajemniczy sposób, dokończyliśmy śpiewanie kolęd. Po chwili Dzieci pobiegły sprawdzić, czy rzeczywiście już widać pierwszą gwiazdkę. Była! Jaśniała pięknie niemal na wprost okna i nie był to samolot jak w zeszłym roku 😉 Zadowolone z faktu odnalezienia gwiazdki, pewne, że pod choinką już coś się znajduje, Progenitury zbiegły na dół. Nie zawiedli się. Pod choinką leżały pozostawione znów w tajemniczy sposób charakterystyczne worki…
Wszyscy byli zadowoleni z prezentów. Przede wszystkim nie było ich za dużo. Gabarytowo owszem spore, ale każdy dostał po dwie paczuszki. Uchylę Wam rombka tajemnicy i napiszę, że wśród prezentów znalazły się: m. in. klocki lego, masa plastyczna, materiały do szycia, książki, przytulanki, kosmetyki.
Dzieciaczki zajęły się swoimi prezentami, a dorośli wrócili do stołu, gdzie czekały już kolejne potrawy: śledź w śmietanie, śledzik w oleju, ćwikła oraz ryba w galarecie. Siedzieliśmy sobie i rozmawialiśmy. Było tak… spokojnie, nawet cicho. Po spróbowaniu ryb, wymieniliśmy talerze i delektowaliśmy się ciastami. Dzieci wreszcie doczekały się swoich pierniczków. Niestety zdjęcia nie zdążyłam zrobić. Nieskromnie muszę napisać, że wreszcie udało nam się znaleźć dobry przepis na nie. Ciasto nadawało się do wykraiwania, a w piekarniku urosło obiecująco, poza tym ciasteczka były przepyszne. Dziś w zasadzie pożegnaliśmy także inne ciasteczka, które pieczemy już od wielu lat na Święta Bożego Narodzenia. Ciasteczka cynamonowe – kruche, słodkie i mocno… cynamonowe.
Wieczorem czekała Dzieciarnię jeszcze jedna niespodzianka. Otóż, Babcia i Dziadek zostali u nas na noc. I nie wiem, czy to nie był najfajniejszy prezent.
Niestety, bardzo żałuję nie udało się pójść na Pasterkę 😦 F, dla którego były to pierwsze Święta Bożego Narodzenia miał problem ze spaniem z powodu mnogości wrażeń. Chyba najbardziej podobała mu się choinka tak mocno kolorowa i świecąca mnóstwem lampek. Jedzenia poza ziemniaczkami i rybą za bardzo nie mógł spróbować, a kolędy śpiewane z mocą wystraszyły go.